Mam podobne doświadczenie. W ostatnich dniach schodziło nieco więcej karmy z powodu mrozów. Gdy odsłaniałam rankiem okno jadalni przy karmniku na ziarno i przy tym na orzeszki już czekało mnóstwo ptaków.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Aniu, na wymienionych przez Ciebie krzewach i drzewach już od paru miesięcy nie ma owoców. Ptaki zjadają je, kiedy są świeże- czynią to zwykle wczesną jesienią. W zeszłym sezonie majowy przymrozek spowodował przemarznięcie kwiatów. Nie było zapylania, nie było owocowania. Jabłonki ozdobne nie miały ani jednego rajskiego jabłuszka. Na jarząbach , berberysach, bzach czarnych i dereniach białych były pojedyncze owoce . U mnie takie owoce uwielbiają głównie kosy.
Fachowcy mówią, że przy obecnych łagodnych zimach w zasadzie nie powinno się dokarmiać ptaków. Myślę jednak, że czynią tak z powodów profilaktycznych. Nie wszyscy wiedzą, że karmniki co jakiś czas trzeba dezynfekować, bo mogą być źródłem przenoszenia chorób i pasożytów. Dobra karma dla ptaków tania nie jest. Wiele osób zastępuje ją resztkami ludzkiego pożywienia, w tym chleba (często spleśniałego od leżenia w wilgoci). Zawarta w nich sól jest bardzo szkodliwa dla ptaków.
Jedno wiem na pewno- jeśli zaczęło się dokarmianie zwierząt w ogrodzie i jakiekolwiek zwierzęta przyzwyczaiły się, że pożywienie jest dostępne, to nie ma zmiłuj się, trzeba uzupełniać karmę systematycznie. Ptaki w pewnym momencie same decydują się na to, że smaczniejsze jest dla nich to, co złapały w locie, wygrzebały z ziemi, czy znalazły na roślinie.
Zwierzęta pojawiające się w ogrodzie traktujemy jak członków naszego "stada". czujemy się za nie odpowiedzialni, ale też odczuwamy radość, że udało nam się stworzyć miejsce, do którego te zwierzęta chcą przybyć. To taka wzajemna "transakcja" na wielu poziomach; ja wam przyjazne miejsce, wy pomagacie mi zwalczać szkodniki, ja wam karmę, wy zapewniacie świergotanie, ćwierkanie oraz możliwość obserwacji z bliska.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
W grudniu jeszcze miałam jarzębinę na drzewie. Teraz nie ma i nawet nie wiem kiedy znikła. Ognik też dopiero teraz musiał zniknąć bo bardzo długo wisiały owoce. Wydaje mi się że u mnie to najpierw rzuciły się na gotową karmę gdy śnieg spadł. Potem gdy zaczęłam sypać jej mniej to zaczęły dojadać to co na drzewach. Przed śniegiem jako pierwsze objadły mi wszystkie róże. To widziałam.
U mnie wszystko było oblepione owocem.
Prawda. Nalezy pamietac o czyszczeniu i odkazaniu karmnikow na biezaco. Wtedy ziarno jest suche, swieze i chetnie zjadane a ilosc chorob ograniczona do minimum. Ja czyszcze woda z octem 1:1 lub rozpuszczona soda.
Ten wiąz rośnie podobnie do tamaryszka. Wciąż wypuszcza nowe gałązki na tych ogołoconych pieńkach. W porównaniu z tamaryszkiem ma jednak o wiele bardziej kruche drewno. Te górne partie czasem się odłamywały przy większych wichurach.
Obawiałam się takiej sytuacji, że te wydłużane pieńki, które nieco odbiegają już od pionu, w razie sporej wichury nie utrzymają coraz bardziej rozrośniętej góry
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Wiem, JH jest bardzo kruchy, latwo odlamac nawet przy sadzeniu. Dobrze, ze az takie wielkie nie rosna. Ja swoje bede prowadzic na bonsai. Zreszta nie sądzę, ze dotrwaja do takich wielkosci
Galazki bardzo latwo sie ukorzeniaja po wsadzeniu do ziemi.
W temacie dokarmiania pierzastych - moje doświadczenia:
1. moje jabłonki rajskie obrodziły - nie zrywałam owoców bo nie miałam takiej potrzeby - i te owoce wiszą do dziś - zero zainteresowania - dlaczego? nie wiem
2. sąsiadki mają kaliny z czerwonymi kulkami (chyba to kaliny są???) Dzisiaj pierwszy raz przyuważyłam na tych domniemanych kalinach kosa. Wcześniej zero zainteresowania, rok temu również.
3. kiedyś Mgduska (szkoda, że odpuściła forum) propagowała karmienie cały rok, tak jak to robią w brytyjskich ogrodach - tak to zapamiętałam. Wydawało mi się to trochę dziwne i trochę właśnie "niewychowawcze". Ale w zeszłym, mocno wiosennym sezonie, zauważyłam, że resztki słonecznika mają wielkie branie u młodych dzięciołów - dosypywaliśmy im zatem i nie sądzę, żeby ekosystem został przez to mocno zaburzony Do słonecznika przylatywały dzięcioły, sikorki miały go o tej porze roku w głębokim poważaniu
Hmm może takie dokarmianie gdy jest dużo innego pożywienia jest na zasadzie przekąski? One nie liczą na pokarm cały czas tylko od czasu do czasu jest ratunkiem lub deserem? Odmianą?
Nie wiem. Może ornitolodzy/fachowcy się mylą i ptaki nie są tak głupie żeby od razu uzależniać się od człowieka. Może one są na tyle mądre że jak jest to biorą ale jak nie ma to lecą w znane pewne miejsca.
Nie znamy współczynnika umieralności po zimie ptaków zimujących i jaką szkodę faktycznie robi się gdy dajemy pokarm a nagle nie. Czy one faktycznie po zaprzestaniu jedzenia od razu umierają? A może po prostu odlatują w nowe miejsce.
Dlaczego nie interesują się Twoimi owocami Magaro? Wydaje mi się że jeśli mają coś lepszego tzn. karmę od ludzi to pokarm w naturze je nie interesuje. Zjadają go dopiero gdy ludziom karma się skończy.
Ja stosuje sie do tego co przeczytałam na OTOP, czyli zaczynam pozna jesienia i koncze w marcu/kwietniu. Nie zauwazylam by to ptakom szkodzilo, one sie po prostu wtedy przestawiaja na inna diete - robalową
Przeciez dokarmianie ptakow zimą nie trwa od wczoraj. Pamietam jeszcze z dziecinstwa, ze karmniki zawsze sie stawialo. Teraz moze jest wieksza swiadomosc i ogranicza sie okruchy chleba czy bułek a sypie ziarno. To jest progres. A ptaki nie umieraja i nie traca instynktu od dokarmiania a z innych przyczyn środowiskowych.
A dzis do mnie wrociły gile do karmnika. Fajnie, ze kolejny rok z rzedu. Lata tych czerwonych kulek sporo u mnie i u sasiadow.
Jaki fajny temat na tapecie
Z moich obserwacji wynika, że to co na krzakach/drzewach znika w dogodnym dla ptactwa terminie, w zależności od preferencji i temperatur. Owoce są zjadane głównie przez kosy. Część z jabłonek ozdobnych została zjedzona jeszcze jesienią(największe owoce) a cześć dopiero teraz po mocnym przemrożeniu. Róże nadal są obskubywane, a cisy to przysmak przez całą zimę. Furorę robią nasiona pęcherznic i słoneczników. Tam jest ruch od jesieni do ostatniego nasionka. To samo mam z jeżówkami. Wokół, sąsiedzi też mają co nieco na krzakach i dokarmiają a ptactwo chętnie korzysta. Mimo wszystko w karmnikach ruch jak w ulu Ptaki na pewno się przyzwyczaiły, że co rano coś w nich jest. Jak tylko zaczyna robić się ciepłej ruch się zmniejsza a ja zmniejszam ilość pokarmu. Gdybym tego nie robiła to pewnie by sobie poradziły same, ale jak już zaczęłam to odpowiedzialnie nie przerywam w trakcie zimy. A jesienią zaczynam dokarmianie jak widzę, że ptak w większej ilości zaczynają zagladać do karmników.
Magarku, czemu u Ciebie nic z jabłonek nie znika? Może nie masz wokół odpowiedniej grupy docelowej? U mnie są nią kosy.
Gile bardzo bym chciała u siebie gościć, ale wybierają tereny na skraju lasu kilkaset metrów dalej.