Artykuły Forum Ogrody pokazowe Instagram Sklep
Logowanie
Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » To tu- to tam- łopatkę mam !

To tu- to tam- łopatkę mam !

Gruszka_na_w... 17:12, 14 lut 2025


Dołączył: 28 gru 2015
Posty: 24082
Judith,nie piszę o stanach pożądanych, tylko o tym, czego sama doświadczyłam na własnej skórze. W szkolnych murach przeżyłam 55 lat. Najpierw jako uczennica, a potem nauczycielka. Mam też dwukrotne doświadczenie bycia rodzicem uczniów.
Owszem, zgadzam się z tezą, że wśród nauczycieli znajdują się osoby, których cechy osobowości od razu powinny wykluczyć z grona pedagogów, ale moim zdaniem głównym problemem szkoły są obecnie rodzice. Od kiedy potraktowano naukę jako towar, ucznia i jego rodziców jak klientów, a nauczycieli jako dostawców towaru skrupulatnie rozliczanych z tego, bardzo zmieniła się atmosfera w szkole. Klient ma kłopot ze zrozumieniem, że ma nie tylko prawa, ale i obowiązki. Rzadko czuje się odpowiedzialny za cokolwiek, nawet za obecność na zajęciach. Często bywa roszczeniowy i zwykle wie najlepiej jak ma się odbywać edukacja. Rodzic ocenę dziecka traktuje jako ocenę swojego rodzicielstwa, wszelkie wymagania szkolne jako ograniczenie swojej wolności do świętego spokoju. Częstym przypadkiem jest przenoszenie na dziecko własnych niespełnionych ambicji i pragnień.
Mnie przerażają takie sytuacje, o których napisała Marta. Wyproszone zwolnienie z...w-f, a co dalej? Z matematyki? Bo dziecko jest humanistą. Z polskiego, bo ma umysł ścisły. Z muzyki? Bo słoń mu na ucho nadepnął.

Życie jest pełne niespodzianek, czasem bywa bajką, ale zwykle jest borykaniem się z oporną materią. Nie można sobie wybierać sytuacji życiowych tak jak lodów w lodziarni. Jeśli dajemy dziecku zgodę na to, to jak ono zareaguje na kłody, które z pewnością napotka na swojej drodze. Wcale się nie dziwię, że poradnie i przychodnie psychologiczne i psychiatryczne mają nadmiary pacjentów.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam! "Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu." ~ Władysław Tatarkiewicz
Judith 17:14, 14 lut 2025


Dołączył: 23 lis 2017
Posty: 12331
Piszesz Aniu dokładnie to, o czym pisałam wcześniej - tych lekcji w-f najczęściej zwyczajnie nie ma.
Potem następuje test sprawnościowy narzucony odgórnie. Sprawdzenie postępów jest niemożliwe, bo nikt nikogo niczego nie uczył i dodatkowo nauczyciel nie pamięta wyników poprzednich.
Tym sposobem można każdorazowo dostać 1 z tego samego, choć ktoś we własnym zakresie zrobił znaczący postęp.
Dobrym przykładem idiotyzmu oceniania jest test z gry w siatkówkę w poerwszej klasie w liceum dziecia. Na jednej z pierwszych lekcji nauczyciel rzucił piłkę i „grajcie w siatkę”. Mój dzieć i kilku innych, którzy nauczyli się w podstawówce lub grając na własnym podwórku dostało 5. Ci których nauczyciel w podstawówce dawał piłkę do kosza lub nogi - dostali 1, bo nie potrafili serwować. Nauczyciel zmieszał ich z błotem.
Czy zaczął ich nauczać serwowania? Wolne żarty. Zazwyczaj ogranicza się do sprawdzenia obecności i czy jest „strój”. Większość uczniów nie ma, bo i po co, skoro lekcji zazwyczaj nie ma… Na tym najczęściej kończy się lekcja.
____________________
Judith Z centrum wielkiego miasta na obrzeża małego miasteczka *** Wizytówka
Judith 17:28, 14 lut 2025


Dołączył: 23 lis 2017
Posty: 12331
Haniu, nauczyciele to jedno.
Przede wszystkim obecny system nauczania jest chory. Chory bardzo poważnie.
Był czas, gdy zaczynało być normalnie. Ale 9 lat temu się skończył i jesteśmy (wciąż!) na równi pochyłej. Nikomu nie zależy, nie ma kto uczyć (mnóstwo nauczycieli odeszło, ich miejsce zajęli wiekowi emeryci ściągnięci przez dyrektorów, bo inaczej musieliby zamykać szkoły - większość nauczycielek i nauczycieli mojego dziecia jest po 70!).
I nie dziwię się ich nastawieniu. Chory system do tego doprowadził. Nasze dzieci trafiły na straszny czas w szkolnictwie.
Rodzice to dostrzegają i próbują coś zdziałać.
W nagrodę dostają łatkę roszczeniowych.
Gdy dzieć był w podstawówce walczyłam o przestrzeganie prawa w zakresie organizacji i przeprowadzania lekcji religii w jego szkole. Byłam roszczeniowym rodzicem, na szczęście tylko pół roku - do czasu zmiany dyrekcji. Potem nagle staram się rodzicem zaangażowanym, śmiech na sali…

Przepraszam za tę dyskusję. To chyba jeden z tematów, na który każdy ma swoje niezmienialne zdanie.
____________________
Judith Z centrum wielkiego miasta na obrzeża małego miasteczka *** Wizytówka
Makao 17:50, 14 lut 2025


Dołączył: 13 lut 2023
Posty: 7425
Judith napisał(a)
Piszesz Aniu dokładnie to, o czym pisałam wcześniej - tych lekcji w-f najczęściej zwyczajnie nie ma.
Potem następuje test sprawnościowy narzucony odgórnie. Sprawdzenie postępów jest niemożliwe, bo nikt nikogo niczego nie uczył i dodatkowo nauczyciel nie pamięta wyników poprzednich.
Tym sposobem można każdorazowo dostać 1 z tego samego, choć ktoś we własnym zakresie zrobił znaczący postęp.
Dobrym przykładem idiotyzmu oceniania jest test z gry w siatkówkę w poerwszej klasie w liceum dziecia. Na jednej z pierwszych lekcji nauczyciel rzucił piłkę i „grajcie w siatkę”. Mój dzieć i kilku innych, którzy nauczyli się w podstawówce lub grając na własnym podwórku dostało 5. Ci których nauczyciel w podstawówce dawał piłkę do kosza lub nogi - dostali 1, bo nie potrafili serwować. Nauczyciel zmieszał ich z błotem.
Czy zaczął ich nauczać serwowania? Wolne żarty. Zazwyczaj ogranicza się do sprawdzenia obecności i czy jest „strój”. Większość uczniów nie ma, bo i po co, skoro lekcji zazwyczaj nie ma… Na tym najczęściej kończy się lekcja.

Tak, to prawda. Wf nie istnieje w szkole. Gdzieś przeoczyłam Twój post. To pic na wodę. I nawet jak robią jakieś podstawowe ćwiczenia czy rozciąganie to nauczyciel nie pilnuje czy dzieci robią to dobrze. 98 % dzieci nie potrafi zrobić prawidłowego przysiadu a wystarczyłoby aby nauczyciel wyjaśnił żeby nie odrywać pięt od podłogi i już by było dobrze. Ale po co nauczyciel będzie się wysilał. No to tylko świadczy o nauczycielach niestety.
Moja córka nauczyła się wielu ćwiczeń na zajęciach dodatkowych bo tam to tłumaczą bardziej.
____________________
Ania - Zapraszam do wątku Anna i Ogród - moja droga do ideału + będzie się tworzyć Wizytówka - Anna i Ogród przy S7 między Płońskiem a Ostródą
MartaCho 19:02, 14 lut 2025


Dołączył: 28 sie 2017
Posty: 2662
Gruszka_na_wierzbie napisał(a)
Mnie przerażają takie sytuacje, o których napisała Marta. Wyproszone zwolnienie z...w-f, a co dalej? Z matematyki? Bo dziecko jest humanistą. Z polskiego, bo ma umysł ścisły. Z muzyki? Bo słoń mu na ucho nadepnął.


Tak myślałam, że mi się za to zwolnienie z zajęć oberwie i tak, bardzo słusznie, bo sama przyznaję, że to nic dobrego, nie jestem z tego zadowolona, ale podjęliśmy taką decyzję z tego też względu, że rozszerzając języki, dziecko ma w tygodniu więcej godzin w szkole niż ja na pełnym etacie.
W pierwszej klasie chciało dziecię przejść do szkoły w chmurze, bo ją nowa szkoła, nowe towarzystwo, nowi nauczyciele też bardzo stresowali. Ale tu byliśmy absolutnie nieugięci

Tak, czy inaczej, WFu w szkole ja też nie lubiłam, a dzięki Wam rowerek stacjonarny został odkurzony i zasuwam w trakcie oglądania serialu dzięki za zmotywowanie do działania!
____________________
Marta Ogród zacząć czas
mrokasia 20:34, 14 lut 2025


Dołączył: 26 lip 2016
Posty: 19800
Do mnie dziś przyjechał wioślarz . Spróbowałam i już mi się podoba. Jutro pierwszy trening. Wrzucę sobie audiobooka i powiosłuję .
____________________
Kasia - Ogrodowe marzenie Mrokasi cz.I ;Ogrodowe marzenie Mrokasi cz.II na zachód od Warszawy
Gruszka_na_w... 20:56, 14 lut 2025


Dołączył: 28 gru 2015
Posty: 24082
mrokasia napisał(a)
Do mnie dziś przyjechał wioślarz . Spróbowałam i już mi się podoba. Jutro pierwszy trening. Wrzucę sobie audiobooka i powiosłuję .


Pozostaje życzyć odkrycia nowych horyzontów. Zona prezydenta w House of Cards przecudnie się prezentowała w swojej stacjonarnej łódce. Aż miało się chęć ją naśladować.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam! "Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu." ~ Władysław Tatarkiewicz
Gruszka_na_w... 21:02, 14 lut 2025


Dołączył: 28 gru 2015
Posty: 24082
MartaCho napisał(a)


Tak myślałam, że mi się za to zwolnienie z zajęć oberwie i tak, bardzo słusznie, bo sama przyznaję, że to nic dobrego, nie jestem z tego zadowolona, ale podjęliśmy taką decyzję z tego też względu, że rozszerzając języki, dziecko ma w tygodniu więcej godzin w szkole niż ja na pełnym etacie.
W pierwszej klasie chciało dziecię przejść do szkoły w chmurze, bo ją nowa szkoła, nowe towarzystwo, nowi nauczyciele też bardzo stresowali. Ale tu byliśmy absolutnie nieugięci

Tak, czy inaczej, WFu w szkole ja też nie lubiłam, a dzięki Wam rowerek stacjonarny został odkurzony i zasuwam w trakcie oglądania serialu dzięki za zmotywowanie do działania!


Piekielnie trudno wychowywać dzieci w obecnych czasach.
My tu się nawzajem nakręcamy nie tylko ogrodowo. Pod wpływem Lucy zaczęłam piec domowy chleb, dzięki Judith i Magarce odkryłam czytnik książek. Rowerek też nabyłam pod wpływem podczytywania dyskusji o domowej aktywności ruchowej
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam! "Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu." ~ Władysław Tatarkiewicz
Gruszka_na_w... 21:33, 14 lut 2025


Dołączył: 28 gru 2015
Posty: 24082
Makao napisał(a)

Ale po co nauczyciel będzie się wysilał. No to tylko świadczy o nauczycielach niestety.



Aniu, często zgarniałam szczękę z podłogi ze zdziwienia. Nadeszły takie czasy, że musiałam 8-10-latki uczyć skakania na skakance i gry w gumę, rzucania i łapania gumowej piłki, biegania na czworaka, fikołków (bo fachowe przewroty to jeszcze nie były), a byłam już wtedy po 50-ce. Te umiejętności moje własne dzieci nabywały w okresie przedszkolnym na podwórku lub podczas zabaw w domu na piankowym materacu. Już nie wspomnę o tym, że kiedy zaczynałam pracę w klasie było na ogół jedno dziecko, które nie potrafiło posługiwać się nożyczkami czy zawiązać sznurówki na kokardkę. Pod koniec pracy proporcje były odwrotne. Zwykle 1-2 dzieci radziło sobie z tym. Rodzice profilaktycznie kupowali buty tylko na rzepy. Problemem było zasunięcie suwaka w kurtce, posmarowanie chleba masłem, pokrojenie pomidora. Nie wiem, kto tym dzieciom w przyszłości wkręci śruby, zaszyje drobne rozdarcie, wbije gwoździa, dokona drobnych napraw w domach.. One mają zupełnie inaczej rozwiniętą motorykę dłoni i w większości "nieruchome" nadgarstki.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam! "Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu." ~ Władysław Tatarkiewicz
Makao 22:14, 14 lut 2025


Dołączył: 13 lut 2023
Posty: 7425
Gruszka_na_wierzbie napisał(a)



Aniu, często zgarniałam szczękę z podłogi ze zdziwienia. Nadeszły takie czasy, że musiałam 8-10-latki uczyć skakania na skakance i gry w gumę, rzucania i łapania gumowej piłki, biegania na czworaka, fikołków (bo fachowe przewroty to jeszcze nie były), a byłam już wtedy po 50-ce. Te umiejętności moje własne dzieci nabywały w okresie przedszkolnym na podwórku lub podczas zabaw w domu na piankowym materacu. Już nie wspomnę o tym, że kiedy zaczynałam pracę w klasie było na ogół jedno dziecko, które nie potrafiło posługiwać się nożyczkami czy zawiązać sznurówki na kokardkę. Pod koniec pracy proporcje były odwrotne. Zwykle 1-2 dzieci radziło sobie z tym. Rodzice profilaktycznie kupowali buty tylko na rzepy. Problemem było zasunięcie suwaka w kurtce, posmarowanie chleba masłem, pokrojenie pomidora. Nie wiem, kto tym dzieciom w przyszłości wkręci śruby, zaszyje drobne rozdarcie, wbije gwoździa, dokona drobnych napraw w domach.. One mają zupełnie inaczej rozwiniętą motorykę dłoni i w większości "nieruchome" nadgarstki.

Tu można już poruszać różne problematyki i wychowawcze w domach i wychowawcze w szkołach ale po co roztrząsać to wszystko.
Ursa opowiadała że jej syn uczy się w szkole szyć na maszynie albo ustalać plan trasy w razie zgubienia się.
U nas jeśli my rodzice tego nie nauczymy swoje pociechy to nikt ich nie nauczy.
Rodzice zabiegani bo takie głupie czasy są a edukacja w szkołach bez sensu. Tylko dzieci przez to cierpią.
____________________
Ania - Zapraszam do wątku Anna i Ogród - moja droga do ideału + będzie się tworzyć Wizytówka - Anna i Ogród przy S7 między Płońskiem a Ostródą
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies