Mira, wyglądam bratków u siebie, ale jeszcze nie ma ładnych sadzonek. W markecie był tylko 24-pak z mikruskami w dodatku w jednym kolorze. Odpuściłam.Przy trawniku jeszcze nic nie robiłam. Wciąż jest ciumkato i przy grabieniu wyrwałabym trawę z korzonkami. Muszę pożyczyć od sąsiada metalowy walec, bo po zimie wybrzuszenia i wgłębienia się porobiły. Trzeba wyrównać ścieżki. No i pokicać w sandałkach z kolcami.

Przypomniało mi się, że mydło potasowe dezynfekuje też narzędzia. Przyda się.
Aniu, po zimie oko spragnione jest intensywnego koloru.
Dlatego tak cieszą nawet takie maleństwa.
Zoja,. kiedy człowiek buduje się w szczerym polu, to w pierwszych latach bardzo dokucza brak naturalnych przesłon. Latem jest w miarę OK, zimą trochę gorzej, bo zimozieloności jeszcze zbyt niskie są.
Pod wpływem
Pszenicznej Agaty, która pisała, że myje swoje brzozy, żeby były bielsze, umyłam swoje. Sporo miały glonów i kurzu. Pojaśniały.
U kogoś na wątku polecono filmiki o jesiennym cięciu róż. Obejrzałam je uważnie, przeanalizowałam i i doszłam do wniosku, że widać nie ma żadnej istotnej różnicy, czy róże zetnie się jesienią, czy wiosną. Eksperymentalnie jesienią zrobiłam cięcie Bonicom, okrywowym Meidiland i Zephirine Drouhin. Są teraz zielone po czubki. Dzisiaj zrobiłam cięcie pozostałym i jestem szczęśliwa, że ta najmniej przeze mnie lubiana praca ogrodowa już za mną.
Było tak ciepło, że do ogrodu zawitały pszczółki. Koszyczki na tylnych nóżkach świeciły na pomarańczowo. Zasmakowały im przebiśniegi.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz