Dla mnie ta książka i opisane metody są trochę zbyt piękne i proste, żeby mogły być prawdziwe.
W małym, przydomowym ogródku potrzebny jest jednak trawnik do biegania i żywopłoty, i drzewa jakieś dla cienia. Nie może się składać z samych rabat preriowych. Z tego względu na pewno nie da się ograniczyć prac do takiego ekstremum jak opisuje autor. Natomiast jako materiał do przemyśleń własnych technik ogrodniczkowania - jak najbardziej.
No i sposoby sadzenia roślin (nie w rządku) są dla mnie bardzo inspirujące. Tutaj mam ogromny problem
tak jak napisałaś: on projektuje duże ogrody publiczne.
z tego co czytałam, przy takich założeniach, bardzo istotnym czynnikiem jest minimalizacja nakładów. może w takich sytuacjach ten sposób się sprawdza?
A to wszytko już dzięki Tobie rozumiem. Zawsze trzeba wybrać jakąś drogę ogrodniczkowania - ja uwielbiam glebę jak ciasto drożdżowe. Ciepłą, chłonną, pojemną i kumulującą. I tak też wyrabianą jak ciasto. Ale nie jest to ogrodniczkowanie niepracochłonne - przyznaję.
Ciekawe to podejście, dziękuję za streszczenie Aż takiej rewolucji co prawda nie widzę, bo nie sypanie korą, ciasne sadzenie i usuwanie chwastów tą metodą jest w Niemczech częściowo praktykowane. Jednak sadzenie „ w trawniku” jest dla mnie nowym pomysłem
On tak w ogóle wcale a wcale nie interesuje sie danym typem gleby?
A to nie Ty podawalaś kiedyś linka do bloga dziewczyny mającej ogródek bylinowy bez trawnika? Właśnie go szukam i nie mogę znależć Bo wg mnie trawnik nie musi być w ogrodzie, tzn. typowy trawnik
O nieprzekopywaniu gleby też juz czytałam ( ze względu na szkodliwe mieszanie warstw powinno sie ją tylko rozluźniać widłami ) i właśnie nie pamietam gdzie. Chyba w książce z arche-noah.at Niestety, książkę pożyczyłam koleżance z kółka ogrodniczego i nie mogę sprawdzić.
Jednak trawnika pod rabatę chyba bym tak nie przygotowała, jak Diblik pisze... Hmm... Muszę wypróbować tą metodę na jakimś kawałku trawnika.
Tak sobie jeszcze myślę, że samo przygotowanie rabaty to jeszcze pół biedy, bo to jest jednorazowa robota (choć zrywanie darni... oj).
Ale utrzymanie rabaty później, tego chętnie bym sobie zaoszczędziła
I jak tak myślę o swoich rabatach, to na razie najwięcej pracy mam ze względu na ciągłe przesadzanie roślin.
Na rabatach cienistych mam za mało roślin (z założenia), więc mnożę to co mam i to jeden powód do roboty. Drugi to taki, że nie wszystkie rośliny, które zakupiłam, dają radę. Przykładowo - dla tawułek okazało się za ubogo, dla orlików i zawilców - za mało światła. Dla liriope i świecznicy - za sucho.
Z kolei na słonecznych mam za dużo roślin (chciejstwa mnie pogrążają) i chaos. Sadzę na gęsto, ale rośliny są wtedy takie poupychane, tracą pokrój - wcale mi się to nie podoba, chociaż faktycznie, pieliłam tylko raz przez cały sezon
RD pisze, że stosując jego plany, pierwsze korekty trzeba będzie robić po pięciu latach a ich stopień zależy od tego, jak bardzo przywiązani jesteśmy do pierwotnego planu. Z całą pewnością "potrzebę kontroli" trzeba sobie częściowo odpuścić przy tego typu ogrodnictwie.
Niby się interesuje: podstawowym założeniem tej metody jest dogłębna znajomość zarówno warunków (słońce, gleba) jakie się ma do dyspozycji jak i znajomość roślin (ich wymagań, ale też sposobu rozrastania się). Jeżeli mamy rośliny zostawić w zasadzie bez opieki, to muszą być dobrze dobrane, bo inaczej zaginą w ciągu roku lub dwóch najdalej.
Ale prawdę powiedziawszy, z opisu zakładania rabaty, czy z opisu tych planów jakoś wcale mi to nie wynikało
Co do bloga to zapewne chodziło o megimoher. Osobiście nie ma naturalnej murawy, bo działkę zadrzewioną, ale jest wielką zwolenniczką takowych i kilka postów o ich zaletach i sposobach zakładania napisała. Niestety, ostatnio pokazuje tylko zdjęcia na fb, na blogu nic nie pisze. Może w zimie znajdzie więcej czasu
Uwierz, moja rabata bylinowa lewa i prawa to były tylko 2 pielenia w sezonie. Wiosną wczesną i potem na początku czerwca. Poza tym nic z nią nie robiłam.
Teraz ją zetnę, bo nastał jej czas obornikowania, ściółkowania rozłożonym mniej lub bardziej obornikiem.
Jednak bez kontroli (przesadzanie, rozsadzanie), to te rośliny (RD je właśnie wymienia) wytrzymają max. 5 lat. Potem trzeba (najlepiej) wszystko od nowa. Chodzi głównie o odmłodzenie i ogarnięcie tych silniejszych gatunków.