Asia - nie czytaj Wiedźmina po angielsku bo się zniesmaczysz jeszcze bardziej. Język Sapkowskiego jest niepowtarzalny a tłumaczenie mocno go spłaszcza.
Ja od serialu nie oczekuję wiernej adaptacji książki. Gra też nią nie jest. Każdy, kto czytał sagę chyba trochę inaczej ją traktuje. Czytałam teraz wywiad z Bagińskim. Sporo mają poprawić. Sami przyznali, że wiele się na tej pierwszej części nauczyli. Wiedzą o błędach tych widocznych i tych ukrytych. Muzykę mam nadzieję poprawią bo to duży minus serialu. Jestem ciekawa co ze scenami walki bo jest zmiana osoby odpowiedzialnej za ich przygotowanie a te sceny w pierwszym sezonie są nieźle przygotowane. HC nie wziął zbyt dużej kasy za odcinek. A przygotował się nieźle. Byłam przeciwna na początku bo za ładny był ale jak dla mnie pokazał klasę. Yennefer jest za młoda a Ciri za stara. Na plakatach wyglądają jak siostry równolatki ale no cóż, nie można mieć wszystkiego. Ja suma sumarum będę z niecierpliwością czekać na 2 sezon choć do pierwszego nie wiem czy jeszcze wrócę.
Wygląd Triss jest jednym z najczęściej pojawiających się zarzutów.
Ja od początku się nastawiałam na rozczarowanie w kwestii przedstawienia postaci, więc nie byłam zaskoczona. Najbardziej podobała mi się Tissaia do Vries, Jaskier i Calanthe.
Jako Yennefer nieustająco widzę Evę Green (ach to spojrzenie, ach ten sardoniczny uśmieszek - ona by nawet nie musiała grać tej postaci. Ona nią po prostu jest!) a jako Geralta - Madsa Mikkelsena. Geralt Cavilla nie jest tak zły jak się spodziewałam, ale zbyt często miałam wrażenie, że to Supermen próbuje być ponury i cyniczny
Skakanie w czasie daloby sie pokazac chociazby wpisujac date przy pokazywaniu konkretnych scen. To, ze Yennefer to juz staruszka gdy poznaje rowniez starego Geralta jest dla niewielu widzow oczywiste.
Zabrakło po prostu jednego zdania: że czarownicy/czarownice oraz wiedźmini nie starzeją się jak normalni ludzie, bo podano im jakieś magiczne mikstury.
Zachwyt jest duzy, bo seria jest latwiejsza w odbiorze niz GoT. Golizna tez jest Mam nadzieje, ze w przyszlym sezonie bedzie wiecej kasy na efekty specjalne i cala reszte dodatkow.
Łatwiejsza? Poza tym, że w GoT było więcej postaci i niektórzy mieli problem z ogarnięciem wszystkich, to nie widzę różnicy.
GoT była tak sprawnie zrealizowana (oczywiście, dopóki była adaptacją książek), że mogłam bez problemu "wsiąknąć" w ten świat i kibicować postaciom. Mimo że zwroty akcji bywały czasami bardzo zaskakujące, to jednak zawsze logiczne i wynikające z charakteru postaci oraz logiki wydarzeń. A w tym serialu siedziałam i zżymałam się głównie na dziury w scenariuszu.
Muszę sobie przypomnieć ten odcinek, może coś źle zapamiętałam, ale w książce było tak:
Geralt dowiaduje się dlaczego Stregebor i Renfri chcą się zabić i decyduje się nie stawać po żadnej ze stron.
Renfri wspomina o ultimatum trydenckim, Geralt dowiaduje się, że chce wyrżnąć wszystkich mieszkańców Blaviken i w ich obronie walczy z jej bandą. A oni "w podzięce" wyganiają go z miasta.
W serialu najpierw walczy z bandą Renfri, a dopiero potem pojawia się ona i mówi, że wyrżnie wszystkich mieszkańców, żeby tylko dobrać się do Stregebora. Czyli logika zdarzeń całkiem odwrócona a cały ciężar emocjonalny trafił szlag.
Chyba wrócę do tego odcinka, bo dałabym sobie głowę uciąć, że kolejność była zachowana. Najpierw Stregobor, gadka szmatka, potem wycina całą bandę i Renfrii, a w podzięce kamienie i piękny przydomek.
Rzuciło mi się wtedy w oczy, że w książce u Stregobora po wejściu do wieży była duża, otwarta przestrzeń z jedną nagą Ewą, a w serialu był jakiś dziedziniec z całym haremem
Pamiętam, ale książce było wspomniane o tym, że ona czuje gorycz, bo zarówno wykastrowanie jak i zlikwidowanie garba było zrobione nie z troski o nią, tylko dla dobra i prestiżu całej profesji. A w serialu ... Teoretycznie jest wszystko logicznie wyjaśnione: najpierw chce być potężną czarodziejką, potem okazuje się, że zawód czarodziejki w praktyce jest tak samo nudny i przyziemny jak wszystkie inne, więc chce urodzić dziecko, bo to - najwyraźniej - nada jej życiu sens. Ale całość jest jakoś tak nieudolnie zrobiona, że na poziomie emocjonalnym zupełnie do mnie nie dociera.
Odebrałam to inaczej. Ona chce również jako czarodziejka mieć wybór, być czy nie być matką. Ona jest typem alfa i chce o wszystkim decydować sama. Rada czarodziejów ją ogranicza, zawód jako taki również, ale władza czarodziejska daje możliwości i ona chce te możliwości wykorzystać bez ograniczeń. Czyli podobnie jak w książce. Tylko nieliczne czarodziejki miały możliwość prokreacji po przemianie. Np. Visenna. Atrofia narządów płciowych była skutkiem ubocznym przemiany, a nieliczne czarodziejki miały szczęście.
Niezależnie od tego, że z potężnego starcia dwóch armii wspartych siłami czarodziejów zrobiono po prostu pojedynek czarodziejów o jakąś kupę drewna, która zupełnie nie wygląda na warownię o strategicznym znaczeniu (btw.: wiecie, że tą warownię gra Ogrodzieniec?), to ten pojedynek polega na tym, że czarodzieje łażą pojedynczo po lesie, nie wiadomo po co i dlaczego.
Dokładnie, kupa śmiechu.
Wygląd Triss jest jednym z najczęściej pojawiających się zarzutów.
Ja od początku się nastawiałam na rozczarowanie w kwestii przedstawienia postaci, więc nie byłam zaskoczona. Najbardziej podobała mi się Tissaia do Vries, Jaskier i Calanthe.
Tissaia miała chyba ciemne wlosy. Ja takich przynajmniej oczekiwałam Calanthe mogłaby by być jednak ładniejsza
Jako Yennefer nieustająco widzę Evę Green (ach to spojrzenie, ach ten sardoniczny uśmieszek - ona by nawet nie musiała grać tej postaci. Ona nią po prostu jest!) a jako Geralta - Madsa Mikkelsena. Geralt Cavilla nie jest tak zły jak się spodziewałam, ale zbyt często miałam wrażenie, że to Supermen próbuje być ponury i cyniczny
Eva Green byłaby wspaniała. Niestety, nie ta kasa
Zabrakło po prostu jednego zdania: że czarownicy/czarownice oraz wiedźmini nie starzeją się jak normalni ludzie, bo podano im jakieś magiczne mikstury.
Chyba w jakiejś scenie jest o tym mowa, ale przy przeskokach czasowych przydałyby się jednak daty.
Łatwiejsza? Poza tym, że w GoT było więcej postaci i niektórzy mieli problem z ogarnięciem wszystkich, to nie widzę różnicy.
GoT była tak sprawnie zrealizowana (oczywiście, dopóki była adaptacją książek), że mogłam bez problemu "wsiąknąć" w ten świat i kibicować postaciom. Mimo że zwroty akcji bywały czasami bardzo zaskakujące, to jednak zawsze logiczne i wynikające z charakteru postaci oraz logiki wydarzeń. A w tym serialu siedziałam i zżymałam się głównie na dziury w scenariuszu.
Tak, Wiedźmin jest łatwiejszy w odbiorze, bo bardziej płytki, przynajmniej ten pierwszy sezon. Tak, jak niektóre seriale dla nastolatków. GoT jest bardziej dojrzałe.
Asia - nie czytaj Wiedźmina po angielsku bo się zniesmaczysz jeszcze bardziej. Język Sapkowskiego jest niepowtarzalny a tłumaczenie mocno go spłaszcza.
I będę jeszcze głośniej narzekać, co byłoby już całkiem nie do zniesienia
Ja od serialu nie oczekuję wiernej adaptacji książki. Gra też nią nie jest. Każdy, kto czytał sagę chyba trochę inaczej ją traktuje. Czytałam teraz wywiad z Bagińskim. Sporo mają poprawić. Sami przyznali, że wiele się na tej pierwszej części nauczyli. Wiedzą o błędach tych widocznych i tych ukrytych. Muzykę mam nadzieję poprawią bo to duży minus serialu. Jestem ciekawa co ze scenami walki bo jest zmiana osoby odpowiedzialnej za ich przygotowanie a te sceny w pierwszym sezonie są nieźle przygotowane. HC nie wziął zbyt dużej kasy za odcinek. A przygotował się nieźle. Byłam przeciwna na początku bo za ładny był ale jak dla mnie pokazał klasę. Yennefer jest za młoda a Ciri za stara. Na plakatach wyglądają jak siostry równolatki ale no cóż, nie można mieć wszystkiego. Ja suma sumarum będę z niecierpliwością czekać na 2 sezon choć do pierwszego nie wiem czy jeszcze wrócę.
Czytasz te same artykuły co i ja
Generalnie podejrzewam, że cokolwiek by producenci serialu nie zrobili, to fani książki (w moim rodzaju) i tak by narzekali.
Żeby skleić ze sobą opowiadania w jedną, fabularną całość trzeba było bardzo dużo materiału dodać - nie ma szans zrobić to tak, żeby wszyscy byli zadowoleni.
Do tego saga ma zupełnie inny charakter niż opowiadania. Nie ma w niej tylu skojarzeń i gier z kodami kulturowymi, za to jest więcej punktów widzenia i więcej postaci. Opowiadania są skoncentrowane na wiedźminie.
Żeby wszystko razem zagrało, opowiadania trzeba było mocno pozmieniać.
Dlatego liczę, że drugi sezon lepiej im pójdzie, zwłaszcza jeśli po sukcesie pierwszego dostaną większą kasę.
pisze się post. wyjątkowo długo (może dlatego, że jestem zajęta przeżywaniem wiedźmina, niczym jakaś niedojrzała nastolatka)
Dodatkowo, czytam Christophera Llyda (pisałam wyżej).
Pięknie ujął mój problem z obecnym kwitnieniem kaliny: "wygląda jak gość, który pojawił się na niewłaściwej imprezie, w niewłaściwym ubraniu". Dokładnie o to chodzi
Dowiedziałam się też przydatnej rzeczy: zarówno lilie candidum, jak i narcyzy poeticus, trzeba szybko dzielić i przesadzać, bo mają bardzo krótki okres spoczynku. Z tego samego powodu należy je sadzić wcześnie - do końca września.
Ta wiadomość mnie zmartwiła, bo wszystkie swoje cebulowe sadziłam w drugiej połowie listopada
Chyba wrócę do tego odcinka, bo dałabym sobie głowę uciąć, że kolejność była zachowana. Najpierw Stregobor, gadka szmatka, potem wycina całą bandę i Renfrii, a w podzięce kamienie i piękny przydomek.
Rzuciło mi się wtedy w oczy, że w książce u Stregobora po wejściu do wieży była duża, otwarta przestrzeń z jedną nagą Ewą, a w serialu był jakiś dziedziniec z całym haremem
Skoro dajesz sobie głowę uciąć, to zapewne masz rację. Z góry odszczekuję
Odebrałam to inaczej. Ona chce również jako czarodziejka mieć wybór, być czy nie być matką. Ona jest typem alfa i chce o wszystkim decydować sama. Rada czarodziejów ją ogranicza, zawód jako taki również, ale władza czarodziejska daje możliwości i ona chce te możliwości wykorzystać bez ograniczeń. Czyli podobnie jak w książce. Tylko nieliczne czarodziejki miały możliwość prokreacji po przemianie. Np. Visenna. Atrofia narządów płciowych była skutkiem ubocznym przemiany, a nieliczne czarodziejki miały szczęście.
Wszystko się zgadza, tylko mnie to jakoś nie przekonało.
Tissaia miała chyba ciemne wlosy. Ja takich przynajmniej oczekiwałam Calanthe mogłaby by być jednak ładniejsza
Mogłaby. Ale kolor włosów to mój najmniejszy problem z tym serialem
Eva Green byłaby wspaniała. Niestety, nie ta kasa
Też tak sądzę
Chyba w jakiejś scenie jest o tym mowa, ale przy przeskokach czasowych przydałyby się jednak daty.
Netfliks wypuścił jakąś infografikę z datami i wyjaśnieniem, co, kiedy się działo. Najlepszy dowód, że wiedzą, że to im nie wyszło;D
Tak, Wiedźmin jest łatwiejszy w odbiorze, bo bardziej płytki, przynajmniej ten pierwszy sezon. Tak, jak niektóre seriale dla nastolatków. GoT jest bardziej dojrzałe.
Jak to było z GoT? Dekapitacja, gołe cycki, kazirodztwo, dzieciobójstwo - a mówię tylko o pierwszym odcinku. Zdecydowanie nie dla nastolatków
pisze się post. wyjątkowo długo (może dlatego, że jestem zajęta przeżywaniem wiedźmina, niczym jakaś niedojrzała nastolatka)
Dodatkowo, czytam Christophera Llyda (pisałam wyżej).
Pięknie ujął mój problem z obecnym kwitnieniem kaliny: "wygląda jak gość, który pojawił się na niewłaściwej imprezie, w niewłaściwym ubraniu". Dokładnie o to chodzi
Dowiedziałam się też przydatnej rzeczy: zarówno lilie candidum, jak i narcyzy poeticus, trzeba szybko dzielić i przesadzać, bo mają bardzo krótki okres spoczynku. Z tego samego powodu należy je sadzić wcześnie - do końca września.
Ta wiadomość mnie zmartwiła, bo wszystkie swoje cebulowe sadziłam w drugiej połowie listopada
Rozumiem Cię co do kaliny bardzo.
Ale sadziłaś cebule a nie rozsadzałaś, to jednak coś innego. Nic im nie będzie.
Tym niemniej, pociesza mnie to, co napisał wcześniej, przy innej okazji: "doświadczony ogrodnik wie, że lepiej pewne prace wykonać niewłaściwym terminie, niż nie wykonać ich wcale".
Pisał akurat o cięciu krzewów. W wielkim skrócie wyglądało to tak:
początkujący ogrodnik mówi "o rety, rety - kiedy się tnie róże, bo nie mam pojęcia!"
nieco bardziej zaawansowany ogrodnik mówi "w książkach piszą, że ciąć należy w kwietniu, więc tak robię".
na kolejnym poziomie zaawansowania ogrdnik mówi "tnę w kwietniu, bo nie ma ryzyka że przemarzną"
a najbardziej zaawansowany ogrodnik: "wiem, że powinno się ciąć w kwietniu, ale mam wtedy tyle pracy, że się nie wyrabiam. dlatego ja tnę róże w zimie, a jak coś przemarznie, to dodatkowo przytnę je wiosną, co zajmuje dużo mniej czasu".
Dodatkowo, czytam Christophera Llyda (pisałam wyżej).
Pięknie ujął mój problem z obecnym kwitnieniem kaliny: "wygląda jak gość, który pojawił się na niewłaściwej imprezie, w niewłaściwym ubraniu". Dokładnie o to chodzi
A są tacy, którzy zachwycają się roślinami kwitnącymi zimą . Wczesna wiosna to co innego .
A masz jakąś fotkę tej kwitnącej kaliny?