Remont jak to remont - idzie woooolno . I jak to remont - niepostrzeżenie powiększa się skala . Mam już zamontowane nowe okna dachowe, właśnie się obrabiają od środka. Mam nadzieję, że od poniedziałku zacznie się kładzenie glazury w łazience i nareszcie będzie coś widać .
Mam już dosyć życia w kurzu, codziennie latam z odkurzacze i miodem.
Czas remontu mało przyjemny ale za to później jak fajnie będzie. Tylko ty na te wnuki to chyba jeszcze dużo za młoda jesteś. Za te 15-20 lat to łazienkę trzeba będzie znów odnawiać. ))
Ja od roku już przygotowuję mentalnie męża do:
-wymiany trawy - no sama nie dam rady całości wykopać
-malowania dołu, przynajmniej klatki i przejść.
Skutek na razie marny. Ale jak widać po Łucji mężu teraz dłużej faceci dojrzewają albo my kobiety za bardzo obrotne jesteśmy. Po co się wysilać jak żona załatwi. ja przynajmniej mam takie wrażenie że mój mnie bierze na przeczekanie.
jeszcze trochę z tym kurzem musisz się zaprzyjaznić ....ja mieszkałam i wykańczłam dom i pamiętam ,że chwilami to czarna rozpacz mnie ogarniała .....
niedługo będzie tylko wspomnieniem
Iwonka, jaka Ty kochana jesteś .
Ale prawda jest taka, że mamy już całkiem dorosłe dzieci więc na dobrą sprawę to babcią mogłabym zostać nawet zaraz . Co prawda, wcale mi się nie spieszy ale myślę że więcej niż 5 lat to nie potrwa...
Niestety, z tymi chłopami to tak jest, szczególnie jak mają coś samodzielnie zrobić. Na szczęście ten remont robi nam znajomy bo tak to bym się w życiu nie doczekała nawet głupiego malowania.
Ja też od zeszłego roku namawiam eMa na przerobienie okolic stojaka na drewno - chcę tam zedrzeć darń, kupić i wysypać żwirek, żeby suchą nogą po drewno chodzić. Generalnie przyznaje mi racje tylko zabrać się za to nie ma kiedy - a to za zimno, a to za gorąco, a to zmęczony, a to .... (wstaw dowolne) . A chodzi o jakieś 3m2 . Także ten...
Tiaaa, dwa lata temu było odwrotnie - mieszkaliśmy na piętrze a remontowany był generalnie dół (z wyburzaniem i stawianiem ścian, robieniem elektryki itp).
Chyba nam się w życiu nudzi...