Mnie możesz nie podziwiać, to nie moja determinacja . Ale skoro taki był warunek posadzenia grabów na frontowej to wiesz, nie zastanawiałam się długo .
No będę chyba ostatnia, która pisemnie wyrazi zachwyt nad zmianą. Widziałam fotki wcześniej, ale ja jestem na działce to tylko podczytuję, nie znoszę pisać z telefonu.
Po prostu bomba.
Dobrze, że koniki nie pogalopowały "w siną dal".
A generalnie to ja Was podziwiam jak wyście je wykopali bez demolki nasadzeń pod nimi. Byłam przekonana, że aby je wykopać, to trzeba będzie najpierw wykopać to co pod nimi rośnie, te koniki jednak spore były, to chyba nie było łatwo, bo korzenie już też solidne musiały mieć.
I to wszystko machnęliście w jeden dzień, szczerze podziwiam
Anulka, cieszę się, że moja frontowa Ci się podoba . Ostatecznie byłaś najzagorzalszą orędowniczką pozbycia się koników .
Udało się je wykopać bez uszczerbku dla roślin rosnących obok - nie sadziłam ich zbyt blisko właśnie ze względu na korzenie koników. A koniki okazały się mieć niezbyt rozbudowane korzenie, raczej zwięzłe bryły drobnych korzeni i po 2-3 grubsze korzenie stabilizujące. Całe szczęście te grubsze korzenie szły pomiędzy innymi roślinami i dało się je spokojnie wykopać. Ciekawe czy koniki przeżyją tę operację.
Gorzej było z jałowcem. Tu musiałam wykopać wszystko co rosło dookoła, głównie dlatego, że bałam się potratowania roślin przez eMa i syna podczas wykopywania jałowca. Dziś rano wszystko wróciło na swoje miejsca. Teraz tylko pozostało wykopać plastikowe obrzeża i uzupełnić korę. Muszę też dosadzić brakujące 2-3 sztuki jeżówki Virgin.
Jestem baaaardzo zadowolona choć kończę długi majowy weekend z infekcją gardła i antybiotykiem . Jutro chyba zostanę w domu...