Też jeszcze mam sporo do przesadzania. Ale przed tym do przekopania jeszcze. Przed deszczami udało się zamówić piasek z dostawą pod domek, więc teraz dodaję go dla rozluźnienia.
Floksy i penstemony od Sylwii, floksy z wakacji i sadziec z łodygi połamanej przez sarny.
Las jest jakiś kilometr, półtora, ale ja na grzyby nie chodzę.
Fajnie, że zaglądasz na O, ale szkoda, że do Ciebie zajrzeć nie można.
Aniu ja też w końcu obejrzałam Rok w ogrodzie. Jak zwykle pełna energii.
Iwonko miło, że zaglądasz. Na takie pochwały nie zasługuję.
Cieszy mnie to co jest i dłubanie przy tym, rozmnażanie. To, że zaczynają rośliny wystawać z tej trawy.
Zakwitły astry i vernonia
Odętka wirginijska nabiera koloru i trzmielina oskrzydlona również.
Sylwia jeszcze nie. Nie chciało nam się.
Zamiast malowania przekopałam kawałek i posadziłam berberysy.
Za to przed zapowiadanymi deszczami udało się pomalować do końca taras. Zamówić drewno i piasek z dostawą pod domek.
Na koniec jeszcze pokażę jak przebarwia się kalina Wanatabe. Nowe przyrosty zielone i kwitnące, starsze wiśniowe.
Chyba w końcu wysiała mi się naparstnica. Mam nadzieję.
Rdest himalajski pięknie rośnie. Na pewno dokupię.
I w końcu zakwitły zawilce kupione jesienią dwa lata temu. Coś w tym roku chorowały. Co zresztą widać po liściach. Dopiero te ostatnie są ładne. Ale też nie pryskałam niczym.
W tym roku tylko róże opryskałam na skoczka. I tyle.
Trawy pod brzozami to zwykłe turzyce, ale jesienią nabierają kolorku. Planuję tam przesadzić złotlina japońskiego, który na rabacie przed tarasem rozrasta się i jeszcze wypuszcza rosłogi. Tam będzie mógł się rozrastać do woli.
Świdośliwa czuje już jesień.
A takiego gościa zastałam na kalinie Kilimandżaro.
Asia zobaczę jak to dalej z tym rdestem będzie. Mam na myśli rozrastanie się.
U nas zostały fundamenty do pomalowania i podłoga wewnątrz. Ale niekoniecznie w tym roku.
Tak rozłożyłam folię, taką zwykłą co została po budowie. Leżała tam od lata. Nie wyginęły wszystkie korzenie, został powój, skrzyp i perz, ale wszystkie inne trawska się rozpadły. Może dlatego miałam wrażenie, że ziemia jest bardziej sypka. Dodatkową zaletą był fakt, że po deszczach wszędzie indziej była mokra breja nienadająca się do obróbki.
Pewnie. Zrobione rzeczy niezbędne. Reszta jak przyjdzie ochota.
Madzia z tarasem zdążyłam w ostatniej chwili, bo następnego dnia już było kilka dni deszczowych.
Kalina Wanatabe kwitnie faktycznie cały czas, ale jakoś nie zachwyca za bardzo, może jeszcze za mała jest. Poza tym posadziłam ją na skarpie i tak do końca nie wiem czy to dla niej dobre miejsce. Przebarwia się bardzo ładnie.