Po powrocie jeszcze parę dni spędziłam na działce. Pierwsze dwa zajęło koszenie, a i tak nie skończyłam, bo kosę musieliśmy odwieźć do serwisu. Strasznie się kosiło, bo trawska takie splątane, pokładające się i co chwila się owijały wokół kosy. Potem co wykoszone trzeba było wygrabić i na kompost.
Chciałam coś przygotować pod te przesadzanki hortensjowe, ale ziemia była jeszcze zbyt mokra, to zajęłam się przecinką krzaczorów przy drodze dojazdowej i troszkę wyrywaniem chwaściorów. A ostatni dzień spędziłam wykopując i sadząc pokazaną wcześniej krwawnicę.
A teraz czas na zdjęcia, bo jednak od wizyty Sylwii i Anitki minęło już sporo czasu i kwitnienia się zmieniły.
Zaczynają kwitnąć dzielżany - tegoroczne nabytki z L
rozkwitły floksy