Kasia o jakim wyczerpaniu bateryjek mówisz? Kolejna rabatka przerobiona. Gdzie mi tam do twojego tempa.
Ula po grzybkach już ani śladu. Dobrze, że zdjęcia mam, bo nie spróbowałam czy smakują tak dobrze jak wyglądają.
W niedzielę byliśmy z mężem na spacerze w lesie, ale grzybki pozbierane.
Alicjo kwitnie. Tylko pogoda nie sprzyja.
Grzybki mam nadzieję, że w przyszłym roku też wyrosną.
U mnie już drugi rok z rzędu tak wygląda. Jednak ja nie wycinałam jej i nie pryskałam w zeszłym roku. W tym też jeszcze nie opryskałam, choć pewnie należałoby.
Powodzenia z grzybkami.
Nowe nabytki zawsze cieszą, choć czasem przyprawiają o ból głowy, gdy myślę gdzie je posadzić.
Mam nadzieję, że jeszcze pogoda się poprawi i coś podziałam w ogrodzie.
Ula czyściec to Summer Crush. Nie brałam molinii od ciebie, bo mam swoją wysoką.
Sylwia u mnie już drugi rok tak się robi. Nowe listki wyrastają ładne zieloniutkie. Nie wiem czy opryskam w tym roku, bo pogoda nie współpracuje.
Zapraszam serdecznie. Zaglądam nieregularnie jak widać. Po prostu bywam na działce weekendowo. Na ogrodowisko zaglądam często, choć nie zawsze coś piszę.
Moja raczej żółknie tak jak na ostatnim miejscu, moja rośnie we wiadrze ,zakopanym w ziemi więc gdy pada deszcz to praktycznie stoi w wodzie.
Czytam w necie że jej nazwa Onoklea wrażliwa dotyczy wrażliwości na zmienne warunki, czyli albo suszę albo nadmierną wilgoć, wtedy liście mogą żółknąć, może być też wrażliwa ma mrozy. Nie jest raczej podatna na choroby grzybowe.
Twoja łąka jest piękna, bardzo ładnie sobie ją zagospodarowałaś.
Gosiu kawał roboty za Tobą. To już nie jest tylko łąka, to ogród z pięknymi rabatami. Podziwiam ilość włożonej pracy, a Twój domek to taka piękna perełka wśród zieleni. Pozdrawiam jesiennie.
A teraz pochwalę się parocją.
Tak przyjechały. Aż się koszyk przekręcił. W szkółce nie mogłam się zdecydować, którą wybrać i tym sposobem dwie wskoczyły do koszyka. I jeszcze itea wirginijska na dokładkę. To parocje odmiany Bella. Większy egzemplarz ma 1,6 m. Na drugim zdjęciu w towarzystwie molinii Banshee zakupionej w Wojsławicach.
W sobotę pojechałam to wszystko posadzić. Nawet nie było źle, mimo że cały piątek padało. Tylko wiało bardzo. Zaczęłam oczywiście od sesji zdjęciowej, bo potem to różnie by mogło być. Niestety zdjęcia z telefonu, więc jakość mizerna.
Na świdośliwach jeszcze parę listków się trzymało.