Agatko, pogoda chyba dla wszystkich jest nie do pojęcia, aż trudno się powstrzymać od iście babciowych wstępó do opowieści "za moich czasów...", ale naprawdę, jeszcze nie tak dawno pory roku były znacznie wyraźniejsze.
W końcu wzięłam w garść aparat i zrobiłam kilka zdjęć, oczywiście pierwsze były żurawki przy moich suchym strumyku, rosną w słońcu, na marnej glebie a są takie bujne, serce rośnie
Z tyłu, na drugim planie, w mini ziołowym ogródku za murkiem widać fioletowe wiechy kocimiętki. Co za wdziećzna roślina, kwitnie już gdzieś od miesiaca i będzie kwitła do zimy. Od ubiegłego roku jestem jej gorąca zwolenniczką, nie ma chyba żadnych wymagań, rośnie jak wściekła.
Skoro jestem w tej części ogrodu, to może od razu pokaże jak nam wyszedł kącik wypoczynkowy po zamontowaniu płotków. Teraz już tylko dmucham i chucham na winorośle jakońskie, żeby się pięły do góry i zrobiły nam piękny dach nad stołem.
Przed placykiem roślinki na razie malutkie, biedy takie, ale to lawendy plus róża, mam nadzieję, że w tym roku się rozrosną a za 2-3 lata nie będzie widać ziemi, tylko same rośliny.
Meble jednak zaolejowaliśmy, podobają mi się takie naturalnie starzejące, z patyną czasu, ale skoro inne drewno mamy bejcowane, to meble nie moga być zdane na łaskę natury, bo dziwnie by to wyglądało.
I jeszcze róże, tegoroczny eksperyment, 3 krzewy w donicach, na razie bardzo łądnie puszczają liście, zobaczymy jak będzie z kwitnieniem.
Z samego brzegu w ceramicznej donicy siedzi moja duma - cyprys z nasiona przywiezionego przez kolegę z Toskanii, osobiście przeze mnie wyhodowany. Z wielu nasion tylko ta jedna roślinka wykiełkowała.