Kryzys przeżywam

Róże chorują, ziemia wydaje mi się coraz bardziej piaszczysta, wiejace bez opamietania wiatry wyszarpały rosliny, wszystko wydaje się być takie zgnębione, znużone i tylko mszyce w pełnej gamie kolorów na wszystkim, nawet kosówki są nimi oblepione, jakiś koszmar
Sikorki odleciały, chyba udało im się odchować maluchy do końca, bo po dniu , kiedy wypadały raz za razem, musiały w nocy pogłębić gniazdo i jeszcze kilka dni karmiły maluchy a nagle z nia na dzień wszystko ucichło i rodziców też nie widać.
Skąd wiem, że pogłębiły gniazdo? Ano stąd, że rano zastanawiałam się, czy to śnieg spadł, tyle było białych kulek styropianu

Teraz to gniazdo w elewacj zaślepimy a obok powieszona jest budka lęgowa, jak chcą mieszkać to proszę bardzo, ale nie w ścianie tylko w budce.
Mimo fatalnej pogody trochę roślinek kwitnie, mimo tak niesprzyjającej pogody.