Nie mam ani jednego zdjęcia zrobionego, nie było czasu

Mordor zglebogryziony, czeka na grabienie i walcowanie. Szklarenka wykercherowana od środka.
Ja się "oszczędzałam" i poprzycinałam hortensje i prawie wszystkie róże, poplewiłam troszkę wokół tarasu.
Róże są takie sobie, mimo łagodnej zimy. Niektóre ścięłam mocno, niemal do ziemi, bo już wiem że pozostawianie pędów z plamami, które mają pąki to strata czasu, bo i tak nic dobrego z nich nie wyrośnie.
Ku mojej wielkiej radości, przezimował bez problemu, choć wystartował późno, więc miałam obawy, aster frikardi Wunder von Staffa. Nie mam pojęcia, dlaczego nie jest u nas popularny, bo to prawdziwe astrowe cudo, które zakwita w sierpniu i trzyma kwiaty nawet po niewielkich przymrozkach.
Tak kwitł u mnie w październiku ubiegłego roku:
A tak pięknie rósł na początku sierpnia w Coton Manor. Warto czekać, prawda?