Anitka
08:30, 22 cze 2020

Dołączył: 02 cze 2013
Posty: 7857
Widziałam zdjęcia i filmiki z gminy. Wojtka nie widziałam. Współczuje kolejnego zalania. Okropne były te chmurzyska wczoraj, właśnie wracaliśmy. U nas też niezła nawałnica przeszła. Nie wiem czy ta sama czy inna, ale dolewało okropnie. Ledwo samochód dało się prowadzić. W wielu miejscach od północnej strony Krakowa pobojowisko. Myśleliśmy i rozmawialiśmy o Was. Nawet weszłam na chwile na Twój wątek i jak przeczytałam wpis, że masz obawy, że Was podtopiło to czułam, że będzie kiepsko.
Co z oczkiem? Wał ziemny ochronił? Dokąd woda doszła teraz. Dobrze, że choć mułu mniej niż ostatnio i zabezpieczenia w podwórku się sprawdziły. Roślinki dadzą radę, już to w zeszłym roku pokazały.
Wiem, że to trudne, ale Kochana chyba czas zweryfikować co się chce a co można. Wiem, że jesteś uparta i masz swoje wyobrażenie całości ogrodu, ale obawiam się, że na trzech podnoszeniach z kolan się nie skończy. Chyba to ukształtowanie terenu i warunki okoliczne nie do przeskoczenia.
Znam Sylwii okolice już w miarę dobrze i to nie tylko problem ich ogrodu, wyłapania tego co u nich spadnie. Takiej ilości wody skumulowanej z wszystkich pagórków w jednym obniżeniu żaden rów nie pomieści. Woda spływa z okolicznych pól (często obstawionych tunelami) po obu stronach na wzniesieniach i gromadzi się w rowach ( jeśli są) ale takiej ilości one nie mieszczą. W wielu miejscach pomiędzy tymi pagórkami są drogi i właśnie tymi drogami i rowami woda płynie jak rzeka.Ta "rzeka " płynie wiele kilometrów i nawet jak u niej nie pada to do niej dopłynie woda opadowa, bo ma popłynąć do Wisły. A jeśli nawet gmina coś podziała więcej niż w zeszłym roku to nie szybko to nastąpi. Tu potrzeba dużych inwestycji. Kopanie u Sylwii zbiorników nie ma sensu. Ta woda w marę szybko ucieka do Wisły. Gorzej jak pola są świeżo zaorane to woda nanosi mnóstwo ziemi. Tam całe kilometry dróg są przez wiele dni pokryte gruba warstwą mułu. Nawet nie trzeba nawałnicy, by po przejechani tamtych okolicy wyglądać jak po błotnym safari.
Zadzwonię po południu. Na razie tule mocno wirtualnie.
Co z oczkiem? Wał ziemny ochronił? Dokąd woda doszła teraz. Dobrze, że choć mułu mniej niż ostatnio i zabezpieczenia w podwórku się sprawdziły. Roślinki dadzą radę, już to w zeszłym roku pokazały.
Wiem, że to trudne, ale Kochana chyba czas zweryfikować co się chce a co można. Wiem, że jesteś uparta i masz swoje wyobrażenie całości ogrodu, ale obawiam się, że na trzech podnoszeniach z kolan się nie skończy. Chyba to ukształtowanie terenu i warunki okoliczne nie do przeskoczenia.
Znam Sylwii okolice już w miarę dobrze i to nie tylko problem ich ogrodu, wyłapania tego co u nich spadnie. Takiej ilości wody skumulowanej z wszystkich pagórków w jednym obniżeniu żaden rów nie pomieści. Woda spływa z okolicznych pól (często obstawionych tunelami) po obu stronach na wzniesieniach i gromadzi się w rowach ( jeśli są) ale takiej ilości one nie mieszczą. W wielu miejscach pomiędzy tymi pagórkami są drogi i właśnie tymi drogami i rowami woda płynie jak rzeka.Ta "rzeka " płynie wiele kilometrów i nawet jak u niej nie pada to do niej dopłynie woda opadowa, bo ma popłynąć do Wisły. A jeśli nawet gmina coś podziała więcej niż w zeszłym roku to nie szybko to nastąpi. Tu potrzeba dużych inwestycji. Kopanie u Sylwii zbiorników nie ma sensu. Ta woda w marę szybko ucieka do Wisły. Gorzej jak pola są świeżo zaorane to woda nanosi mnóstwo ziemi. Tam całe kilometry dróg są przez wiele dni pokryte gruba warstwą mułu. Nawet nie trzeba nawałnicy, by po przejechani tamtych okolicy wyglądać jak po błotnym safari.
Zadzwonię po południu. Na razie tule mocno wirtualnie.