W sumie ja bardzo lubię hosty, za to że trwają na moich piachach bez nawadniania i z każdym rokiem mężnieją. Po przymrozkach liście rzeczywiście leżą na ziemi klapnięte, ale najpierw się ładnie na żółto przebarwiają. Jak mi się przestają podobać jesienią to wycinam liście i po sprawie.
Języczkę kiedyś miałam, ona i ostróżki to był magnes na ślimaki straszliwy. Języczkę wyrzuciłam, bo wiecznie była dziurawa, ostróżki zostały bezczelnie pożarte na śmierć.
Nie mam pajęczych liliowców, jakoś nigdy na nie nie trafiłam w rozsądnej cenie. Za to bardzo lubię liliowca chyba cytrynowego. Kwitnie jako pierwszy i pachnie na cały ogród. Lubię też Stella de Oro za szybkość przyrastania. Z 3 sadzonek, mam obwódki w wielu miejscach po kilku latach. W sumie te stare (i tanie) odmiany jak np. Crimson Pirate rosną najlepiej.
Różane kwiaty (i nie tylko) pewnie Ci podgryza ogrodnica niszczylistka. U nie też się panoszy niestety.
Ale zobacz - przewiesza się jedna gałąź, pozostałe dwie sterczą w nieboskłony, a w sumie jest ich trzy...
Słabo się zagęszcza, chociaż co roku na wiosnę obserwuję u niej gwałtowny przyrost sił witalnych, to w trakcie sezonu ten entuzjazm słabnie do zera. Jakby chciała - a nie mogła. I chyba rzeczywiście nie może - ubiegły rok był cudny, ale suchy, dla kwiecia w takim miejscu, mogło być to ciężkie. Ale jak tak na nią teraz patrzę, sympatia do niej mi rośnie - obiecuję, że się o nią bardziej będę starać w tym sezonie
Stella de Oro mam! Maluch ci on, ale jest!
Ostróżki mam na suchej górce, gdzie ślimaki nie mogą, że się tak wyrażę, rozwinąć skrzydeł Owszem, włażą na ostróżkę, ale już o tym egzemplarzu pisałam - mam ją od kumpeli i jest to pancerna roślina, której nawet ślimaki nie są straszne. Poza tym ostróżki są w miedzianych obręczach, co pomaga, o ile ślimaki nie wejdą po liściach innych roślin - trzeba pilnować, żeby w pobliżu nie było za gęsto. Do języczek włażą niestety po innych roślinach, ale tam jest gęściej, więcej wilgoci i cienia. W takich warunkach ślimaki są bardziej zuchwałe niż w pełnym słońcu
Ale dopiero teraz te zdjęcia nie są depresjogenne - ot, takie niewinne wspominki minionej, właściwie to już prawie zapomnianej pory roku, w stylu:
"a pamiętacie, jak to było, kiedy wszędzie leżał śnieg?
Nie niemożliwe - wszędzie leżał śnieg? Tutaj??
Niee, przecież tutaj jest całkiem zielono!"