Niedawno przesadzałam jedną młodą różę z korzeniem i trzy posadzone na jesieni z gołym korzeniem. U tych drugich korzenie były bardzo słabo rozrośnięte, operacja obyła się bezboleśnie. Ta z korzeniem też chyba nie zdążyła zauważyć, że ją przesadziłam, nie wyrwałam jej specjalnie z niemrawości, nadal w niej tkwi, ale drobne przejawy aktywności wykazuje. No dobrze, już nie będę narzekać na pogodę.
Przegorzan powiadacie, że niebezpieczny? Właśnie go chciałam wysiać w jednym takim miejscu na uboczu...