Mili!
Odpowiadam, uzupełniam i wyjaśniam. Jestem straszny szałaput - to wiecie.
Posiadanie i utrzymanie takiego - jak mówicie - naturalnego ogrodu wymaga:
1. zgody na jego niedoskonałość i uznanie poniekąd jego praw,
2. pracy wielu rąk (często wspominam o pracy i pomocy domowników) i dobrego zorganizowania się, bo to jest praca organiczna;
3. dyscypliny i sumienności

4. fantazji
Ale to żywy organizm, którym można kierować i lekko modyfikować, stąd cieszę się na każdą zmianę, a tak wiele pomysłów zrodziło się TUTAJ.
I uzupełnienia:
- na ulu jest przegorzan. Ale może być i czosnek - skoro podobny do czosnku.
- w gnieździe jest królowa, która czerwi (składa jajeczka) i są ramki z czerwiem. Tylko na obrzeżach jest miód bezpośrednio przygotowany (przetrawiony kilka razy): robotnice karmią nim larwy (jak jest komórka niezasklepiona) i oczywiście królową matkę. Pszczoły na zewnątrz się chłodziły. W lipcu raczej się nie roją u nas, troszkę pilnujemy. Pszczoły wyrajające się tworzą już na wysokości ula taki tumult (taniec się odbywa, w którym każda pszczoła wie, co ma robić). Pszczoły to bardzo dynamiczne organizmy. A rozsądne pszczoły nie roją się kiedy w ulu po miodobraniu wieje lekką pustką a jesień tuż, tuż. Lipiec jest tu już przełomową porą dla pszczół.
- magnolia rosnąca w tarasie to stellata - ma już chyba ponad 30 lat. I jest odporniejsza od tych "innych".
- w programie wspomniałam o norce kreciej. To była norka wiadomo czyja. Dlatego nie miałam selerów w tym roku. Kreciki to raczej kopce zostawiają. Ale ja im wypowiedziałam wojnę.
- należy wspomnieć o Kolegach z Ogrodowiska. Mówiłam tylko o Koleżankach.
- strumień będzie piękny jak dojdzie do siebie po zabiegu regulacji i nieco porośnie. Na razie oswajamy się na nowo.
Jak oceniam realizację?
Ciekawe doświadczenie. Troszkę patrzyłam na siebie i nie bardzo wierzyłam, że to ja: nie ten głos jakby i nie te ruchy. No więc chyba byłam ściśnięta i stremowana. Albo nie znam siebie.
Dobrze, jeżeli program pomoże komuś spojrzeć inaczej na swój ogród, z większą wyrozumiałością i umiłowaniem (
Olu, dziękuję za Twój wpis). I nigdy nie myślałam o swoim ogrodzie jako "trendy eko". To wszystko przez wrodzoną niechęć do dozowania i przyjmowania tabletek, proszków, kapsułek.
Dziękuję za uznanie i podziw, dobre słowa. Dzięki temu mam znowu siły. Bo przecież ja wiele razy się denerwuję z powodu tego ogrodu. Ale to już inna opowieść.