Pierwiosnki ciągle kwitną. Zaczęła już swidośliwa. Wiosna wyraźnie przyśpieszyła na kaszubskich piaskach.





Wyrównałam brzeg rabaty półcienistej i znalazło się miejsce na hostę ewakuowaną ze słońca. Dosadziłam nowe nabytki orliki White star i zawilce jesienne Rose Shades. Taka drobna praca: sadzenie paru doniczek, zrywanie darni z około m2 i przesadzanie hosty zajęło mi całą sobotę. Ech..

Świdośliwa ładnie oblepiona kwieciem

A kupiona przypadkiem w początkach mojego ogrodowania kiedy przeczytałam o owocach świdośliw i dumna znalazłam w szkółce krzak z etykietką świdośliwa. Jakoś dotąd nie mogę znaleźć tych smacznych owoców

Ale kwitnie pięknie, takie białe obłoczki.

Beata, weekendowy ogród to wyzwanie okropne i okrutne
Ale u Ciebie wszystko daje pięknie radę

Oj tak Daga

Muszę zacząć mierzyć zamiary na siły a nie odwrotnie

U mnie wreszcie zakwitły szafirki. W zamyśle miała być rzeczka.......a jest nawet nie strumyczek a strużka......
Mus dosadzić więcej jesienią, 50 sztuk to tyle co nic.



Strużka szafirków przy wiosennej, zachwaszczonej i pełnej suchych resztek bylin rabacie angielskiej. No nie wyrabiam się z ogrodem na odległość i zaczynam ćwiczyć szlachetną sztukę odpuszczania.

Beata, szafirki super się mnożą. Warto dosadzić, ale bez tego za parę lat na pewno doczekasz się rzeczki

O to byłoby super

Postanowiłam się przywitać bo chyba się jeszcze nie wpisywałam, podczytuję z doskoku od dawna. Moim rodzinnym miejscem była sąsiednia gmina Stężyca, teraz już rzadko tam bywam ale czuje sentyment do krajobrazu, jezior. Ciekawa jestem czy nadal zimy są w tych rejonach surowe. No, może nie takie jak 20 lat temu ale wtedy tam było prawie jak w górach . Długo śniegi, zaspy, mrozy.
Wiem jak trudno pielęgnować ogród na odległość. Ćwiczyłam kiedyś taki stan, ale bywałam rzadziej niż ty, raz na 3 - 4 tygodnie. Wydaje mi się że taki ogrodnik wpada na swój kawałek ziemi tylko po to żeby wypielić, wykosić a jak już wszystko wygląda jako tako to trzeba się zwijać. Jak się przyjeżdża kolejny raz to już wszystko znowu w chwastach.

Trochę Jolu masz rację, ale jednak zawsze się dojrzy coś nowego co zakwitło, albo urosło ładnie, co ucieszy. Trzeba się trochę nauczyć omijać wzrokiem chwasty. Nie każdy da radę.
Bee - nie da się tak. Nasze zamiary zawsze będą większe niż siły lub czas jaki możemy poświęcić. To takie dzieło nigdy nie skończone, zwłaszcza na weekendowej działce.
Miałam borówkę podsadzić brusznicą - i nici. Ale przynajmniej udało mi się borówkę oplewić i podsypać torfem. Małe, a cieszy.

antracyt napisał(a)

Beata, szafirki super się mnożą. Warto dosadzić, ale bez tego za parę lat na pewno doczekasz się rzeczki

Ja myślę, że nie za parę lat, ale za dwa Chociaż dwa to też para