Trzymam kciuki za Twój węch, oby wrócił Ja po covidzie, nie pamiętam, w którym roku, ale dobre 2-3 lata, do dziś mam mega problem z węchem
Ogród cieszy, co nie? Jak się jeszcze pomyśli, że to wszystko "tymi ręcami" zrobione i "tym łbem" przemyślane to już duma podwójna - no ja tak przynajmniej mam
April, dziękuje za dobre słowo
Co do pysznoglowek - stawiałam na wpływ wody ze zraszacza. Ale skoro taka ich uroda - ściełam. I już widzę, ze nowe pędy wyłażą
Po poprzednim covidzie miałam mocno przytępiony węch, ale wrócił po miesiącu. Małżonkowi do dzisiaj nie wrócił w pełni, a teraz mu znów dowaliło (tak se zbiorowo covidowalismy) .
Tym razem u mnie węch jest tylko lekko przytłumiony. Zobaczymy, ile to potrwa.
Ogród cieszy, jak najbardziej i to właśnie z tych powodów, o których piszesz. Aczkolwiek teraz - gdy jest tak strasznie sucho (wiem, ze dla Ciebie nie brzmi to wiarygodnie ), to radość jest jak ten węch przytłumiona... Bo szaro zaczyna się robić, pył się unosi znad rabat...
U mnie tez maja maczniaka a wody jednak nie brakuje. Ale jest jeszcze duzo kwiatow i owadow korzystajacych. Poczekam jeszcze tydzien ze scieciem. Scielam juz ozanki i przetaczniki,bo tez lapaly plesn.