Na ten weekend zaplanowałam od dawna wyczekiwane przesadzanie wisienki.
W związku z tym zaczęłam sama ze sobą polemizować w kwestii rzeczonego przesadzania
. Argumentów za nieprzesadzaniem jest kilka, ale najważniejszy jest taki, ze - kurde! - pasuje mi taka rozwichrzona, a niewysoka forma na środku różanej rabaty... Argument za przesadzaniem jest właściwie jeden - że gałęzie wisienki będą splątane z gałązkami róż. No i co z tego? - ze tak zapytam sama siebie, jako i Wy pytałyście odwodząc mnie od pomysłu ponownego przesadzania
Przedstawiłam swoje wątpliwości małżonkowi szykującemu się do ogrodu, by wspomóc mnie w przenoszeniu wisienki. Wysłuchawszy mnie miał do powiedzenia tylko jedno: w takim razie zabieram się za grabienie
.
Klamka zapadła - wisienka zostaje tam gdzie jest
.
Ale - ze nieśmiało przypomnę - specjalnie dla wisienki w pocie czoła stworzyłam nową rabatę
.
Oczami duszy wciąż na niej widzę podobnie rozwichrzoną i niewysoką formę, zatem aktualnie zajmuje mnie poszukiwanie stosownego drzewka. Myślałam o miłorzębie, ale coś słabo mi idzie, bo gdy znajduję drzewko o odpowiednim pokroju i wielkości to nie jest dostępne w Polsce. Myślałam tez o ambrowcu w tym miejscu, ale zbyt duży chłopak rośnie (jak na to miejsce) lub jest kulisty, a takiego tu nie chce. Myślałam o judaszowcu Eternal Flame, ale ceny oraz jego delikatność mnie odstraszają.
Gadam sobie z chatemGPT, pytam wujka Gugla i na razie nic. Napinki nie mam, coś chyba wymyślę
. A może macie jakieś sugestie, propozycje? Drzewko ma mieć raczej swobodny pokroj i wysokość docelowo do 3 metrów. Jeśli więcej to za wieeele lat
.
Acha, z dzisiejszych ogrodowych prac wykonanych zamiast przesadzania to wycięcie kolejnej części bylin oraz mocno zgrubne (i kolejny już raz wykonane) usunięcie liści z rabat w jednej części ogrodu (ja, urobek 4 worki liści dębowych) oraz kolejne tej jesiennie grabienie części tzw. leśnej ogrodu (małżonek, urobek 4 worki igliwia).