Tess, masz z całą pewnością rację w określonym kontekście.
Jednocześnie nie chodzi tu o moje przeżywanie czy branie do siebie. Chodzi o pryncypia. Jestem Judith - człowiek. Ogrodniczka, korporacyjna wyrobnica, żona, matka i kochanka, rowerzystka i wielbicielka budownictwa. Podróżniczka. Czytelniczka. Szydełkująca wielbicielka kocykowych śpiulkolotów. Psia opiekunka. Członkini społeczeństwa. Nie potrafię funkcjonować jako tylko jedna z tych postaci, bo wszystkie stanowią o mnie jako człowieku.
Tak, fora tematyczne są dla określonych tematów. Ale - jak pisałam ja oraz Hania - także pozaogrodowe tematy nas tu porywaja i fascynują - to one nas pokazują jako człowieka. Bo nie jesteśmy tylko ogrodniczkami.
Są tu dziewczyny z pięknymi ogrodami, które nie poruszają żadnych tematów pozaogrodowych. Ja to szanuję i rozumiem i nic mi do tego. Może nawet zazdroszczę, ze ktoś to potrafi. Sama jednak tak nie potrafię…
Może zatem forum, które - jak słusznie piszesz - ma kojarzyć się jako sielsko-anielska kraina, po prostu nie jest dla mnie…
Moja radość z uczestnictwa we wspaniałym, niezwykle ważnym dla mnie osobiście (i nie tylko) wydarzeniu stała się przyczynkiem do forumowej dramy.
Dostrzegacie, ze takim przyczynkiem może być okazanie radości z dowolnego ważnego w życiu wydarzenia? Na przykład z urodzenia dziecka? Przyjęcia do domu psa? Śmierci rodzica? Utraty pracy? Podjęcia pracy? Wystarczy, ze ktoś wypaczy jakieś stwierdzenie, zmanipuluje i już z okazanej radości z urodzenia dziecka ktoś stworzy nienawiść do ludzi bez dzieci… Z okazanej radości z nowej pracy ktoś stworzy pogardę dla niepracujących. Z informacji o smutku po śmierci rodzica ktoś stworzy zarzut zaniedbania… Wszystko jest możliwe…
I co wtedy? Pewnie cały temat do wykasowania…
Ursa, dzięki za propozycję

. Pomarudzić w dobrym towarzystwie zawsze jest miło

. Kto wie, co się wydarzy

.