Magaro, dziękuję za Twoją wypowiedź

Skąd u mnie poczucie winy? Z kilku powodów i przedstawię je w kolejności od takiego, który jest powiązany bardzo blisko - bezpośrednio a nie globalnie ze mną, aż do powodów globalnych

.
1. w mojej okolicy nie ma wodociągu, wszyscy korzystają w 100% z wody ze studni i to nie głębinowych, a abisyńskich. Zasoby tej wody nie odnawiają się z uwagi na susze trwające właściwie od lat (susza hydrologiczna), zatem każde podlanie rabat przybliża nas do wyzerowania studni naszej i/lub okolicznych mieszkańców.
2. podlewanie trawnika w tej sytuacji jest już całkowicie wykluczone; trawnik zaś, który nie jest polem golfowym poradzi sobie (póki co) z suszą, co można zaobserwować na miejskich rabatach, na których wybrano łąki zamiast "golfowego" trawnika
3. dosianie do trawnika elementów trzymających dłużej wilgoć (mikrokoniczyna czy rośliny łąkowe) owszem wiąże się ze zużyciem czegoś co jest zapakowane w worki foliowe i z transportem, ale ma to efekt długoterminowy oraz pomoc tu i teraz - nie dość, że jest zielono i pięknie, to jeszcze stworzymy mikroświat dla owadów
4. podlewanie wodą z wodociągów ma/może mieć podobny skutek jak podlewanie wodą ze studni - wody może zabraknąć, bo oczyszczalnia nie nadąża z oczyszczaniem i/lub musi pracować z większą mocą (tez nieekologicznie

), a i do oczyszczania jest coraz mniej - poziom rzek opada (poza czasem ulewnych deszczy, kiedy z kolei jest niebezpieczeństwo powodzi...)
5. lanie wody dla celów głównie egoistycznych (bo ogrody tworzymy wszak niemal zawsze wyłącznie dla siebie) w czasie, gdy ludzie na świecie umierają z jej braku tworzy pewien dysonans poznawczy...
6. wszystkie powyższe powody to przyczynek do zmiany myślenia o ogrodzie i wybieranie roślin znoszących dłuższy czas bez deszczu - wykluczyć zatem należy rododendrony, hortensje, derenie...? Każda z nas wie, które rośliny w ogrodzie nie dają rady najbardziej.... Uwaga, teraz będę ględzić: świat się do nas nie dostosuje, zniszczyliśmy go ("czyniąc ziemię sobie poddaną") i teraz musimy nauczyć się w nim żyć i postarać się sprawić, by życie tu potrwało jak najdłużej. Fakt, że ktoś marnuje (wspomniane myjnie, żwirownie etc) nie usprawiedliwia naszych niewłaściwych wyborów.
To moje zdanie
A już na marginesie - moje auto w tym roku zażyło kąpieli 1 raz
EDIT. I jeszcze jeden element do punktu 1: praca studni wiąże się ze znacznym zużyciem prądu, który w Polsce pochodzi głównie z węgla (choć nie musiałby, ale to temat na odrębną dyskusję, która mogłaby zostać zbanowana

)... Przy podlewaniu ogrodu o powierzchni 1700 m2 pompa włącza się bardzo wiele razy...