Dzisiaj dość ciepło, bez wiatru, ale mokro jak diabli. Wczoraj była śnieżyca, dzisiaj przed południem padał deszcz (po śniegu śladu nie ma, topniał niemal na bieżąco). Woda kapie za kołnierz, rękawice ciężkie od wody. Wniosek: aura nie sprzyja ogrodowaniu. A zatem poszłam ogrodować

. Ogród wola „chodź, chodź”, a ja nasłuchuję i lecę

. Lecę, bo chcę (cytat

).
Efekt - 2 godziny pracy i maleńka rabata wyczyszczona z żołędzi i liści plus dosypka kory plus przycięte lawendy oraz donica na balkonie przygotowana na przyjęcie nowej generacji supertunii. I rozpoczęte porządki na kolejnej rabacie. Szału nie ma, ale do przodu. Przede mną jeszcze masa pracy porządkowej. Ale cieszę się na nią, wiosenne porządki z uwagi na szybko widoczne efekty są nadzwyczaj satysfakcjonujące

.