Kordino, dzików jest sporo w okolicy . Na każdym spacerze spotykamy zrytą ziemię, jesienią kilka razy nawet tuż za furtką . Kilku sąsiadom „włamały” się do ogrodów rujnując rabaty i trawniki. Do nas maja utrudniony dostęp, bo siatka jest na podmurówce. Poza tym dziki żołędzie maja w okolicznych lasach, do ogrodow przychodzą po smakołyki - cebule tulipanów . Rok temu zeżarły sąsiadce 200 cebul, które pracowicie posadziła - tulipany nie miały szansy nawet na pierwsze kwitnienie .
Oj z dzikami to faktycznie byłby problem. Moja córka pomieszkuje w Sopocie, tam dziki codziennie buszują po ulicach. Ona wynajmuje pokój w takim domu, z trochę zapuszczonym ogrodem. W zeszłym roku maciorka zrobiła sobie gniazdo pod starą tują, miała 5 młodych. Na szczęście mieszkańców nie atakowała, oni też ją omijali, po jakimś czasie rodzinka się wyprowadziła, za płot, po sąsiedzku, do lasu
Nosi mnie więc korzystam z pogody . I dodatkowo jest masa roboty, masa… Więc drobnymi krokami się posuwam do przodu folgując jednocześnie zachciankom .
To chyba jest dobra opcja. W prognozach do końca lutego same plusowe temperatury. W dzień w okolicach 10 stopni. Wegetacja pewnie ruszy z kopyta.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz