U nas też w końcu sypnęło grzybami - cieszę się jak głupia
Niby tylko podgrzybki w masie, ale to te małe, twarde, my na nie "czarne łebki" mówimy

Super do suszenia i marynowania

Radość wielka chociaż dwie godziny zbierania i spaceru po lesie przekładają się na cztery godziny obrabiania zbiorów
Prawdziwków jak na lekarstwo, o dziwo jak się trafiają to przeważnie stare i do niczego. Jest jeszcze trochę kozaków.
Tak czy inaczej się cieszę i robię zapasy
Rabaty odłogiem leżą - czasu brak na porządki, a plany mam rozległe, głównie w temacie chwastów. Ale boję się, że zaraz zrobi się zimno i będzie po grzybach, więc teraz każda wolna chwila to grzyby, a od przyszłego tygodnia każda wolna chwila do tyry