Pokaż tą gruszę to rozkminimy to cięcie. Na przykładzie naszej gruszy, którą usunęliśmy kilka lat temu z powodu rdzy. Mogę napisać tak, że jak nasza złamało nad pierwszą warstwą gałęzi, przycięliśmy pień i zrobił się fajny parasol już w kolejnym sezonie, jeden sezon trzeba było zdzierżyć słabego wyglądu Potem z tych poziomych gałęzi co wiosnę usuwałam wilki jak u jabłoni i tyle. Wyglądała fajnie, ale, że mam jałowce to dopadła ją rdza, żeby przerwać łańcuch wycięliśmy gruszę, bo jałowców mam od groma, a grusza była jedna

Dziewczyny, wielkie dzięki za odzew odnośnie gruszy

Wydaje mi się, że jej los jest przesądzony, wygląda tak:


To co zielone - żyje, to co czerwone - wręcz przeciwnie

Wycięta grusza mnie osobiście nie zaboli - rośnie na środku drogi prowadzącej od furtki
Ale faktycznie jestem ciekawa co jej zaszkodziło...

Odnosząc się do poszczególnych wypowiedzi wymagających odniesienia :

W pierwszej kolejności dziękuję Hani, że się tak na problemem pochyliła - wielki buziak

Judith - wypiekom na twarzy się nie dziwię, u mnie w ogrodzie trup gęsto i często tej wiosny się pojawia

Kasiu-Mrokasiu - grusza chyba wiekowa, już 6 lat temu parę metrów miała. Licząc ilość przetraconych, przez w sumie łagodną zimę, roślin - stwierdzam, że coś jest nie halo

Asia-Rojo - publicznie przyznaję, że jestem zołzowatą żoną - Małżonek ryje i pomaga, a ja: 1. gruszę chcę wyciąć, 2. szachownic mu pożałowałam, i samobiczując się przypomnę dalsze przewiny: 3. platan, 4. róże przy furtce Więcej grzechów nie pamiętam Kredyt nas łączy, Małżonek może dołączyć do Sfochowanej na chwilę tylko
Grabie obejrzałam Ja szukam takich wachlarzowych, do grabienia liści, które parę sezonów wytrzymają

Skoro to czerwone nie żyje, to lepiej zacznijmy rozmawiać o tym, jakie drzewo chcesz posadzić

Magaro, też myśę żebyś zaczeła myśleć co w zamian gruszy. Skróć mężowi katusze gruszowe i zgódź się na platana. Żałoba pogruszowa będzie intensywna ale krótka.

Ta grusza na tym zdjęciu wyglada tak, jakby podkładka sie usamodzielniła i wyrosła na drzewo, a część szlachetna umarła.

Mi tak czereśnia wieloletnia uschła. Ale nie zastanawialiśmy się za długo. Została usunięta i wsadziliśmy nową.

Ja tu widzę miejsce na platana

Hmm, rzeczywiście spora część tej gruszy umarła. Dziwne.

Dziewczyny doradzają w to miejsce platana, ale Ty z kolei piszesz, że rośnie na środku drogi prowadzącej do furtki, więc platan -tak, ale niekoniecznie w tym samym miejscu

Opisałam się tyle na tel i chyba nie dodało mojego postu bo go nie widzę:

Piszę ponownie.

Ja bym usunęła wszystko to co zmarzło i suche do samego dołu, zostawiła ta drugą żywa stronę , ale przycięła od góry na pożądaną wysokość i uformowała koronę. Tak wysoko i tak nikt po owoce nie wejdzie.

a teraz tłumacze dlaczego.


Bo to wielkie drzewo, nie mam wiedzy od której strony świata w stosunku do ogrodu ono rośnie, ale trzeba pomyśleć, że wycinka tak wielkiego drzewa zmieni zupełnie stosunki świetlne na rabatach w jego pobliżu i jeśli są tam rośliny cieniolubne, mogą się zacząć problemy. Po drugie zmienią się stosunki wodne w tym miejscu bo takie drzewo sporo wypija, jak go nie będzie, nie wypije.
Po trzecie teraz mrozem trzepnęło po tej gruszy, ale jak ją wytniesz mróz wleje się do ogrodu i sieknie co innego. Do tej pory grusza go wyhamowywała choć trochę i ratowała rośliny w głębi ogrodu.

To mniej więcej tyle co zostawiam do przemyśleń

Decyzja należy do Ciebie