Dziewczyny - w imieniu własnym oraz Sfochowanej dziękuję za dobre słowa

Sfochowana żyje, jest zdecydowanie lepiej, pije i je prawie normalnie

Dziś mimo deszczu przeszła się ze mną chwilę po ogrodzie i nawet wskoczyła na drzewo. Widać, że jest słabsza, no ale trudno się dziwić. Nie mam pojęcia co jej zaszkodziło. Może się kłakami własnymi wylizanymi przytkała, a może coś zeżarła chorego??? Nie mam pojęcia, a ona, wiadomo - nie przyzna się
Mirka - dziękuję

Jeszcze na rabatach trochę

pustawo, o liściach na drzewach i krzewach to jeszcze nawet nie myślę, ale też wydaje mi się, że ogólnie jest nieźle
Jola-April- miejscówka się sprawdziła już w zeszłym roku

Jest tam półcień co mi odpowiada, a do tego widzę mniej sąsiedzkich "zabudowań" niż z poziomu tarasu

Jak będzie płot 2,20 to już w ogóle się zrobi całkiem przyjemnie

Ja Tobie kolejnych szram wojennych współczuję i powtarzam do znudzenia: klatka łapka
Jola-Joku - u nas aktualnie nie pada. Leje. Taka wiosenna pompa tyle, że od dobrej godziny już
Ania - dzięki za pochwałę

Sfochowana nie chce żreć mokrego z saszetek dedykowanego dla kotów. Różności próbowaliśmy, ale jej nie wchodzi. Leki przemycam rozdrobnione w tuńczyku w sosie własnym. Ale właśnie ostatnio odmówiła nawet tuńczykowi co mnie najbardziej zestresowało. Na codzień je suchą karmę i czasem surowe mięso. Mielone albo drób. Zauważyłam, że jak dostaje mięso to nie lata za ptakami i myszy tyle nie przynosi. Więc nie mam wyjścia, nie będę kotu żałować. Dodam tylko, że mielone musi być ze sklepu gminnego. Marketowego nie tknie, ciekawe nie?
Haniu -

Nawet nie pomyślałam, że ze Sfochowanej może być kandydatka na celebrytkę
Też czekam na weekend, w prognozach wygląda obiecująco
Ewa - dziękuję

Też czekam aż wszystko wyjdzie z ziemi

Na poprawę humoru zdjęcia z zeszłego roku oglądam

Ja już nie chciałam żadnego zwierzaka. Miałam w życiu trzy psy, bardzo długo po każdym z nich płakałam i za każdym tęskniłam. Ale Sfochowana te prawie siedem lat temu została nam podrzucona wraz z piątką innych kociąt przez mamuśki, które już były ponownie kotne. I z całej tamtej dzieciarni tylko ona została i przy nas trwa. No to wiadomo, że się człowiek przyzwyczaja i martwi jak o członka rodziny.