Nie mam nawyku zrobić zdjęć "przed" i "po"
Najpierw zlikwidowałem "górki", przewożąc ziemię w najniżej położone miejsca. W ten sposób wszędzie dojdzie mniej więcej tyle samo nowej ziemi.
Tutaj widać te obrzeża, które wyglądem nie powalają. Muszę je dać, by nie zasypać lawendy, azalii, czy turzyc.
Efekt końcowy na jednym kawałku póki co, reszta po niedzieli. Za bardzo dziś wieje.
Tutaj tylko podrównałem teren, bo woda strasznie spływała w stronę foliaka. Trzeba dodać jeszcze z 10 cm ziemi.