Podziękowania dla Hani za natchnienie Cię
Jak zawsze piękne zdjęcia. A ogród, no cóż - gdybym nie widziała jak zaczynasz go tworzyć, to nie uwierzyłabym, ze taki z niego młodziak .
Nasadzenia wyglądają jakby były od zawsze
Muszę w przyszłym sezonie odblokować lenia wyjazdowego i się do Ciebie wprosić Agatorek mi uświadomiła, że to nie jest aż tak daleko
Na cytowanym zdjęciu to ten Winston Ch.?
Pytam bo mam nadzieję, że wiosną dostanę kopa i jednak się za brzuszki wezmę (runianka dla Ciebie się "powiększa" ). Miejsce na marcinki też by się znalazło, ale myślę o takich, które się nie rozłażą rozłogami, są takie???
Przepiękny marcinek, tyle masz klonów, fajnie że rosną dobrze u ciebie I ciągle kwitną rudbekie, ach jesień chociaż stłumiona nieco kolorystycznie, jest piękna, refleksyjna, masz to piękno stworzone przez siebie na wyciągnięcie ręki. Cudownie ❤️
Wpraszaj sie ile chcesz, to wezmiesz moze ze soba runianki
Co do marcinkow, mam kilka takich nierozlazacych, kępa sie powieksza ale nie jest ekspansywna, np. wspomniany Winston, Crimson Brocade, Septemberrubin, Royal Ruby, Fuldatal - maja rozne wysokosci niektore nawet 140 cm wiec trzeba uwazac jak sadzimy. Astry alpejskie sa nizsze i zawsze w kulce np. Happy End lub jego niebieska wersja Blue King, krzaczasty niski zwarty Alice Haslam lub Island Bahamas, mam jeszcze Kassel i Starlight.
Podaje te co mam w ogrodzie i zazwyczaj sa różowe lub tzw. oczoebne. Niebieskie i biale w moich zielonosciach lasu, szarosci dni sa po prostu slabo widoczne dlatego ich nie kupuje. Jest jeszcze fajny marcinek bardzo wysoki, w dobrym miejscu urosnie i do 160 cm, jasny roz żółte oczko pełny chyba to bedzie Rosa Zieger.
Mam tez jeden aster plożacy, nie pamietam jednak nazwy.
Teraz szukam jakiejs chryzantemy z żółtymi/pomaranczowymi małymi kwiatkami. Mialam kiedys od mamy swietnie rosla, to nie taka cmentarna a bylinowa. Mam bylinowke różową a bym żółta jeszcze chciala
Klony tfu, tfu szaleja, nie mam opamietania w ich zakupie Te rudbekie sa niesamowite.I nie wiem co za jedne, przypadkiem zlapalam doniczke wiosna. Przez pomylke, bo myslalam, ze jeżówke chwytam a tu takie cudo od wiosny do teraz nieprzerwanie kwitnie.
Jak i inni zebralam dzis rano swoje zwłoki zmeczone i kilka pstrykow od frontu zrobilam. Wiem, ze powojnik musi dostac cos w nozki, bo brzydko wyglada od dolu, zreszta one nie lubia nozek w słońcu a cieniu. I rozchodniki trzeba przesadzic, pożarły mi sosne Oregon Green, troche tez chyba jej grzyba sprzedaly. Musze cos niższego tam upchac. Na pewno obetne je po kwitnieniu. Pewnie w listopadzie znajde czas
Kwiatki doniczkowe okazaly sie hitem, daly rade na patelni od czerwca i wciaz ładne. Fatsje za tydzien juz do domu biore i zrobie dyńkowa wystawke