Po wypłynięciu z Barcelony trzeba było wyłączyć wszystkie funkcje w komórce, przestrzegano mnie przed astronomicznymi, ewentualnymi rachunkami. Wyłączyłam, nie używałam przez dwa dni a i tak ćwiachnęło mnie na 200. Afrykę lubię oglądać na zdjęciach i filmach. Kilkanaście lat temu byłam w Egipcie, i po pewnych nieprzyjemnych przeżyciach powiedziałam sobie: nigdy więcej!
Ale teraz płynęłam ku Tunezji i biłam się z myślami, czy nie wyskoczyć na suk w Tunisie i kupić trochę przypraw? Gdzie jak gdzie, ale tam jest największa dostępność i wybór.
Społeczność statku w liczbie 5 tysięcy i 2 tysięcy obsługi bawiła się wyśmienicie.
Tak, to nie jest pro-ekologiczna turystyka, czytałam o tym wcześniej, ale jak zobaczyłam to, co pozostaje na stołach po posiłkach, no! Ludzie konsumują bezmyślnie. I chleją Coca-colę!
Mały fragment, z rana, wieczorem trudno tam wcisnąć przysłowiową szpilkę

A w dniu kapitana, no to się dopiero działo. Biała noc (wszyscy ubrani na biało), koncerty, imprezy, zbiorowe foty, istny szał.
Zaskakujące jest to, że przy tak dużej liczbie pasażerów, na co dzień w ogóle się tego nie odczuwało. Może przy zejściu w portach, tworzyły się kolejki, wejście i zejście ściśle monitorowane, jak w samolotach. Jednostka większa pięć razy od sławnego Titanica

I zorganizowana fantastycznie

A i to mało powiedziane

Po prawej schody Swarovskiego, ile tam natrzaskano fot !