Kiedyś miałam taki specyfik, który wykładałam obok gniazda albo na parapecie przy ich drodze i one sobie same pobierały i nosiły królowej i larwom na karmienie. I w ten zawoalowany sposób wytrułam trochę rodzin. Niestety nie pamiętam co to było

W zeszłym roku, jak zapadł mi się kawałek tarasu to lałam wrzątek hektolitrami a potem jak wyschło to taczkami sypałam piasek, żeby wypełnić luki pod tarasem. W tym roku czekać nie będę tylko profilaktycznie będę lać. Poza tym sypię im proszek ale tak, żeby Maya się do niego nie dorwała.