jak się matka natura nie zastanowi i ciepła nie przyśle to ja zacznę myśleć o eksmisji ... ja potrzebuję ciepła bo jest fajne ... bo ja nie lubię dźwigać na sobie tych wszystkich kurtek ... swetrów i tak dalej ... moje sadzonki lawendy myślą to samo i wyglądają tak samo ... na mis to ani ja ani one szans nie mamy ...
bazylia dalej w opozycji do świata nad ziemią ... a hosta od Irenki wprost przeciwnie ...wciąż przybywa jej listków ...
lawenda wybujała ... ale będzie pachnieć



!!! ... tylko jak z nią postąpić w czasie robót tarasowych ... ceglana donica do rozbiórki

... chwilowej ... jak zjeść ciastko i mieć ciastko ???

odwieczny dylemat ...
róże co poniektóre siem wybieliły i od razu uprzedzam ... nie maczałam w tym pędzla ... nie ma na listkach żadnej gadziny ... jakby zieleń zbladła ... ba bielactwa siem nabawiła i to najbardziej moja jedna jedyna biała ...
bodziszki mają taaakie wielkie pąki i zimno bidulom to nie rozchylają ich ... naparstnice doktoryzują się w sobie czy uprzejmie zakwitnąć i najwyraźniej do wniosku dojść nie mogą ... słoneczko potrzebne !!!

...
paprocie zarosły jakieś cuś okrągłe iglaste muszę przekopać .. paprocie iglaste zostaje ...
i kupa innych inszości a ja mam tylko tyci tyci areał ...
trudne to ogrodniczenie

)))))