Daj spokój, najczęściej szef jest wrednym złośliwcem, kolezanki utopiłyby w łyżce wody, a o kolegach to w ogóle lepiej nie mówić! a jesli jest inaczej, to na krótko Najszczęśliwsi są ludzie, którzy lubią swoją pracę. Tylko żeby pracę kochac, to trzeba albo robić coś na prawdę sensownego - leczyć ludzi, uczyć dzieci, jakąś działalność pozyteczną prowadzić, albo mieć coś specjalnie spreparowanego w głowie i wtedy można lubić reklamowanie jogurtów, albo wmawianie ludziom, że koniecznie potrzebują nowy model komórki, bo bez tego juz po nich! Jeśli masz w głowie jeszcze wszystko w porządku to musisz się męczyć, bo kasę trzeba zarabiać. Więc nie przejmuj się bo większość ludzi tak ma.
Agato, ja właśnie z tego powodu parę lat temu pożegnałam się raz na zawsze z bankowością i ubezpieczeniami, bo nie mogłam ludziom sprzedawać czegoś, czego tak naprawdę wcale nie chcą Poza tym nienawidzę chorej rywalizacji, tych gierek, układów.
Dlatego poszłam na studia podyplomowe, całkowicie zmieniając zawód. Niestety z głową pełną ideałów trafiłam w kolejny skostniały układ i choćbym waliła głową z całych sił, to tego betonu nie przebiję, a jedynie własną głowę narażam na szwank.
Pozostaje po prostu traktować pracę w sposób czysto mechaniczny, nie angażować się, nie utożsamiać z firmą. Po prostu iść zarabiać na życie.
Dla mnie to trudne, bo taki mam charakter, że jak coś robię to na 100% i szlag mnie trafia, jak reszta ma to gdzieś w głębokim poważaniu.
Ostatnio coraz mniej jest ludzi, którzy kochają swoją pracę. Mam sporo znajomych w środowisku lekarskim i też często są sfrustrowani tym, co się dzieje w służbie zdrowia. Mam koleżankę lekarkę, która nawet myśli o tym, żeby odejść z zawodu, bo nie potrafi sobie z tym co się dzieje wokół niej poradzić. To taki lekarz z powołania, ale nawet najwyższe ideały można zabić.
Świat po prostu stanął na głowie.
Chyba tylko Danusia robi to co kocha i robi to znakomicie, ale ja wiem, że prowadzenie nawet takiego biznesu w zgodzie z własną pasją, to nie jest prosta sprawa. To ciężki kawałek chleba.
Podsumowując, trzeba po prostu zacisnąć zęby i postarać się nie przejmować. Postaram się
Anitko, szef często też ma przewalone......... moi pracownicy mają wolne dni.. a ja nawet w święta pracuję.... ale ja to nie korporacja.. tylko małą "firma uduś" ....... którą korporacje mają w poważaniu.. i wykorzystują na maksa... Sumiennych ludzi do pracy z głową też już nie ma..... każdy by tylko chciał brać... i też się cieszę, że dziś wolne..... bo mi nerwy już puszczają.....
Agatko, gdybym dojeżdżała środkami komunikacji, to też straciłabym na dojazd jakieś 3 godzinki dziennie. O znalazłam pozytywną stronę, mogę dojeżdżać własnym samochodem Gdyby tylko benzyna była tańsza
Trudne tematy, nie ma jednej dobrej recepty. Tak jak piszesz Ev, trzeba pamiętać, że nie samą pracą człowiek żyje. Jak dobrze, że mamy swoje ogrody. Dla mnie to taki wentyl bezpieczeństwa. Jak sobie popracuję w ogrodzie i troszkę się fizycznie zmęczę, to od razu mi lepiej
Aniu, ja też jestem szefem, ale mam też szefa nad sobą niestety Skomplikowana struktura
Najlepiej być samemu kapitanem na statku, ale ja nie mam odwagi na samodzielne prowadzenie biznesu. Podziwiam wszystkich, którym się to skutecznie udaje A o dobrych pracowników w przypadku prywatnych interesów też coraz trudniej.
Na szczęście jest ogród....... to taka psychoterapia.... i zamiast wiadra nerwosolu Jak już mnie wszystko wnerwi, wyrzucam telefon i idę grzebać łopatą..... by nie pogrzebać kogoś w zamian Pracuję głownie w domowym biurze... i plusy i minusy.... brak dojazdów, ale cały czas w pracy.. Nie ma, że zamknę drzwi i robota się została... I chyba najchętniej bym przeszła na jaki etat do kogoś.... czekam na znośną propozycje, niestety w moim wieku pań się już nie zatrudnia Więc ciągniemy te taczki.....
Jutro piątek... pownerwiają, z a potem znów weekend... też potrafią wnerwić, ale nie tak już nachalnie
A teraz dowcip z życia wzięty... pyta się mnie cioteczka kiedy mam czas zrobić tyle w ogrodzie.. wiec odpowiedziałam, że jak mnie w robocie wnerwią to idę do ogrodu..... wyładować się... i stwierdziła.."No to łądnie Cię wnerwiają!"
Jeżeli u Ciebie też tak jest ..to tłumaczy piękny i zadbany ogród... i potwierdzenie, że w pracy jest kicha
Niestety każdy zleceniodawca to szef....... Więc ich też mam...
Ja u siebie w wątku się uśmiałem a tu widzę że nie jest Tobie do śmiechu, trzymaj się cieplutko
będzie dobrze. Widzę że super ogrodniczki z forum czuwają.