regli napisał(a)

Pomidorom dolega zaraza ziemniaczana. Myślę, że wiele (o ile w ogóle) pomidorów nie zjecie. Uratować się ich już nie da. Trzy lata z rzędu wyrzucałam całe krzaki pomidorów, z których nie zjedliśmy żadnego pomidora. W tym roku się zbuntowałam i nie posadziłam. Uprawa pomidora ma sens, jak się ma szklarnię.

Zmartwiłaś mnie Renatko

Póki co zerwałam te, które były poczerniałe. Na krzakach i na pozostałych owocach na szczęście tego nie widzę (jeszcze). Zjedliśmy po 1 pomidorku koktajlowym więc tegoroczny plan zjedzenia choć jednego pomidora z własnej uprawy został wykonany

Na koktajlowych pomidorach tej zarazy nie ma.

Ogórków mam całe cztery "krzaczki", więc schnięcie nie jest u mnie kłopotem.

Madziu, hosty u mnie na Ciebie czekają Nie wiem tylko jak je dostarczyć? Nie wybieracie się gdzieś na wakacje przez nasze okolice? Bo my niestety nie Wysłać paczką, z doniczkami, to chyba nie ma sensu, bo zapłaci się za przesyłkę więcej, niż za nowe sadzonki.

Niestety Renatko w tym roku nigdzie nie jedziemy - już w najbliższy czwartek wracam do pracy po urlopie wychowawczym i pewnie szybko znów na urlop nie pójdę

Nie wiem jak byłoby najlepiej zrobić z hostami... czy wybierasz się do Debry we wrześniu?

U mnie z pomidorami jest to samo ostatni rok sadziłam,a piwonie już ścięłam

Madziu, raczej się nie wybieram.Mój M. w tym roku niestety nie ma czasu na urlop, więc też nici z wakacji. Tylko wypady weekendowe zostają, ale akurat nie w Wasze okolice. Poza Radomiem, ale to i tak daleko od Was Poczekamy chyba do jesieni, jak im liście zaschną i wtedy zobaczę czy da się je wysłać bez doniczek.

madzielena napisał(a)

Kosaćce bródkowe - czy da się je jeszcze uratować?

Oczywiście, że się da! To zgorzelowa plamistość - choroba sezonowa. Więcej o niej przeczytasz tu: https://www.ogrodowisko.pl/watek/435-choroby-kosaccow
Teraz wystarczy ściąć liście do zdrowego miejsca, jakieś 10 - 15 cm nad ziemią i zatosować oprysk jak w wątku o chorobach kosaćców. Ściętych liści nie wrzucaj na kompost tylko je spal.
Nie obcinaj liści do samej ziemi, bo akurat teraz nadchodzi okres wiązania pąków kwiatowych na rok przyszły.


Pomidory raczej nie do uratowania, to zaraza ziewmniaczana!

Dzięki Basiu Widzę, że u nas na działkach jest ta plamistość kosaćców powszechna. Ciekawa jestem jak będzie z pomidorami...

Madzia od której otwierasz działkę? moze wczesnie sie spikniemy?

Dziewczyny, może aby się nie stresować pogodą, ewentualną burzą , grzmotami itp to przełożymy spotkanie.
Żeby znów nie było jak u mnie ....w biegu, przed chmurą....

Chyba tak, bo Madzia wczesniej nie moze. Siedzieć w domku podczas burzy i nic nie zobaczyć , jak rosną rośliny to bez sensu.