Kwaśna rabata
W poniedziałek 2 hortensje i dwa rododendrony powędrowały pod leszczyny na swoje docelowe miejsce, bo upały i pełne słońce im nie służyły. A co dalej będzie z tą kwaśną rabatką to czas pokaże. Czy leszczyny usunę, czy tylko podetnę, czy darń zdejmę w tym roku czy przyszłym, jak usunę tam jesienią liście z leszczyn, których jest masa na jesień…. To pomyślimy co dalej. Najważniejsze, że roślinki są w docelowym miejscu. Choć mąż nadal kręci nosem, że są tam narażone na harce dzieciaczków i delikatnie sugeruje, by rabatki jednak tam nie robić.
"Niby kaskada"
Poza tym zrobiłam porządek przy skalniku nad stawem, w takim zaułku, gdzie mam zejście do wody, po lewej stronie mostku. Weszłam po kolana do wody i wyrwałam mnóstwo traw. Umorusałam się na całego. A synuś siedział na mostku i doradzał, które trawy jeszcze warto usunąć. Mnóstwo jeszcze zostało, ale strefa filtrująca musi być. Najważniejsze, że przy mostku zrobiło się ładniej. I na próbę daliśmy węża ogrodowego na kaskadę, by zobaczyć jaki będzie efekt jak zamontujemy tam na stałe wodę. Mmmmm można tam siedzieć godzinami i słuchać szumy spadającej wody. Synek nie chciał, bym to zabrała i wczoraj też kazał powtórzyć efekt „niby kaskady”. Skalniak coraz bardziej mi się podoba, choć do ogłady wiele mu brakuje. Poluję jeszcze na ładny klonik palmowy do nasadzenia w samym centrum tego mojego kopca nad stawem.
Muszę jeszcze kupić kilkanaście roślin, które pójdą na rabatkę od frontu.
W przyszłym tygodniu mam urlop, więc trzeba wykorzystać wolny czas na przygotowanie tej rabaty.
Mam nakreślony mały plan i dobrze byłoby to dopracować, pokazać tutaj i doradzić się.