Do dziś mam w pamięci wrażenia z tego ogrodu coś niesamowitego. W mojej okolicy mamy Pisarzowice z rododendronami i ogród do zwiedzania.
A przy okazji smaczne tematy z kuchni ogrodowej, już bardziej letnie, a tu taka długa zimna wiosna
A po krótkim blanszowaniu zanurzacie w zimnej wodzie lub wodzie z lodem dla zachowania koloru?
Dzięki wszystkim za rady co do fasolki, będę blanszować w nieosolonej wodzie
Ulina nie cięłam w celu zagęszczenia, najwyżej cięłam żeby skorygować pokrój. Wielkokwiatowe u mnie same się zagęściły po latach.
W zeszłym sezonie przycinałam dość radykalnie, ale głównie w celu prześwietlenia, wycinałam gałęzie które nie miały pąków kwiatowych albo miały ich mało.
Tar A rozszarpałaś bryłę korzeniową tego rodka przed sadzeniem? Ja rozcinam na krzyż od dołu na głębokość połowy wysokości bryły i rozkładam potem na płasko. A być może kupiłaś rh słabej mrozoodporności. Ja mam też takiego jednego który zawsze ma żółtawe liście, gorzej znosi zimy,
Mirka dokladnie tak robie, do tego ogrodniczymi pazurkami wyczesuje ile sie da tego nieszczesnego torfu. Najepiej wyczesuje sie kiedy bryla jest namoczona.
Rodka nie kupilam dostalam w prezencie od cioci, ktora nie zna sie na roslinach wiec to mozliwe ze jakis trefny. Raczej ciocia patrzyla na wielkosc a nie na model
Wszystkie inne moje rodki zyja i maja sie dobrze. Tylko ten jest kiepski, do tego wygryzione liscie ciągle. Jak sie nie podniesie wyleci. Musialam zlewac go wrotyczem.
Pokazalas przepiekne azalie i ten rodek wow, zarabicie piekny. Moje to maluszki sadzone w zeszłym roku. Mam pomaranczowe azalie potrafia bosko kwitnac i pachniec.
1. azalie wielkokwiatowe są różnej wysokości, pontyjska najwyższa, jakieś 2,8 m, pozostałe trochę niższe.
2. nie mam Klondyke, ona to NN
3. nawozami do rododendronów, na początku kwietnia i w czerwcu, po kwitnieniu. Ostatnie lata nawoziłam tylko wiosną. W tym roku nawiozłam w kwietniu tylko azofoską, nie stosuję dla nich ani obornika ani kompostu bo one mają ph zasadowe. Nie wygrabiam żadnych liści, co kilka lat podsypuję siarką pylistą, albo kwaśnym torfem, Jak były młode kwaśnym torfem i korą podsypywałam co roku wiosną, i pilnowałam nawożenia dwa razy do roku
4.sadziłam równo z gruntem a może i trochę poniżej, zależało mi żeby bryła korzeniowa nie wysychała za szybko, no i wyścielałam korą po posadzeniu
5. trudno powiedzieć, ja bym to zrobiła, ale ja się z nimi nie cackam, jak nie przeżyje to trudno Kiedyś jak je sadziłam to tak jak Ty martwiłam się każdym brązowym listkiem, też sama diagnozowałam im fytoftorozę, wycinałam podejrzane pędy, podlewałam p.grzybicznymi środkami, itp Myślę, i pisałam to już wielokrotnie, że u mnie najlepszy efekt dała szczepionka mikoryzy .
Ten rodek którego wywaliłaś jaką miał bryłę korzeniową, suchą czy wilgotną, rozrywałaś ją przed sadzeniem?