Artykuły Forum Ogrody pokazowe Instagram Sklep
Logowanie
Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » To tu- to tam- łopatkę mam !

To tu- to tam- łopatkę mam !

Gruszka_na_w... 21:41, 03 lip 2019


Dołączył: 28 gru 2015
Posty: 24082
A czemu dalie wycinasz? One nie kwitną do jesieni?

Nie sadzę już dalii. Niestabilna aura im nie służy.

I takie tamy się ostały.








____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam! "Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu." ~ Władysław Tatarkiewicz
KasiaLangier 21:50, 03 lip 2019


Dołączył: 28 gru 2018
Posty: 1689
Gruszka_na_wierzbie napisał(a)
Nie bardzo mam czas na pisanie w innych watkach, ale na bieżąco podczytuję te ulubione. W każdym pojawia się problem suszy.
I takie mnie smutne myśli naszły.
W mojej okolicy zakład wodociągowy od dłuższego czasu apeluje o oszczędzanie wody pitnej. Proszą, aby nie napełniać basenów, nie podlewać upraw rolnych i trawników, nie myć samochodów. Coraz więcej gmin wprowadza takie ograniczenia. Wody zaczyna brakować do codziennego życia. Przywykliśmy traktować wodę w kranie jako pewnik.
Coś mi się zdaje, że czeka nas zmiana przyzwyczajeń.
Opadów naturalnych jest niewiele, ale wciąż są. Zwykle gwałtowne, pod długim okresie suszy. Ziemia nie jest w stanie ich wchłonąć i większość ląduje w kanalizacji ulicznej. Na zmarnowanie. Przy domach utwardza się powierzchnie na podsypce betonowej, niewiele osób odprowadza wodę z rynien do zbiorników, większość chce mieć idealnie zielone trawniki, basen, automatyczne nawadnianie, czyściutki samochód.
Wody gruntowe zanikają.

Może trzeba się wsłuchać w głos Toszki, która zaleca sianie trawników z dodatkiem mikrokoniczyny. Są bardziej odporne na susze. W opinię Mrokasi, która proponuje sadzenie roślin odpornych na długotrwały brak opadów: perovskiej, rozchodników, lawendy i jukki.
Wszyscy tu kochamy przyrodę. Może powinniśmy być awangardą zmian?
Rzadko używam wody wodociągowej w ogrodzie. I zawsze, kiedy to robię, mam olbrzymie wyrzuty sumienia.


Też mam takie przemyślenia i wątpliwości. Ostatnio byłam na Wyspach Zielonego Przylądka, które bynajmniej nie są zielone i jest to miejsce, gdzie można mocno docenić znaczenie wody. Tam pozyskuje się ją nawet z chmur, jest dobrem najwyższym..Przyznam , że będąc tam, nawet pod prysznicem się nieswojo czułam, że jest to zbyt duży luksus...staram się oszczędzać, myśleć o tym, ale rośliny bez wody..nie urosną.
O tym, ze masz cudowny ogród, który często odwiedzam, bo jestem nim zauroczona, to już pisałam..
____________________
Kasia Casa Verde..W Leśnym Ogrodzie ; Hawaje
Poppy 21:56, 03 lip 2019


Dołączył: 15 maj 2018
Posty: 1469
Gruszka_na_wierzbie napisał(a)
Nie bardzo mam czas na pisanie w innych watkach, ale na bieżąco podczytuję te ulubione. W każdym pojawia się problem suszy.
I takie mnie smutne myśli naszły.
W mojej okolicy zakład wodociągowy od dłuższego czasu apeluje o oszczędzanie wody pitnej. Proszą, aby nie napełniać basenów, nie podlewać upraw rolnych i trawników, nie myć samochodów. Coraz więcej gmin wprowadza takie ograniczenia. Wody zaczyna brakować do codziennego życia. Przywykliśmy traktować wodę w kranie jako pewnik.
Coś mi się zdaje, że czeka nas zmiana przyzwyczajeń.
Opadów naturalnych jest niewiele, ale wciąż są. Zwykle gwałtowne, pod długim okresie suszy. Ziemia nie jest w stanie ich wchłonąć i większość ląduje w kanalizacji ulicznej. Na zmarnowanie. Przy domach utwardza się powierzchnie na podsypce betonowej, niewiele osób odprowadza wodę z rynien do zbiorników, większość chce mieć idealnie zielone trawniki, basen, automatyczne nawadnianie, czyściutki samochód.
Wody gruntowe zanikają.

Może trzeba się wsłuchać w głos Toszki, która zaleca sianie trawników z dodatkiem mikrokoniczyny. Są bardziej odporne na susze. W opinię Mrokasi, która proponuje sadzenie roślin odpornych na długotrwały brak opadów: perovskiej, rozchodników, lawendy i jukki.
Wszyscy tu kochamy przyrodę. Może powinniśmy być awangardą zmian?
Rzadko używam wody wodociągowej w ogrodzie. I zawsze, kiedy to robię, mam olbrzymie wyrzuty sumienia.




Nie moge sie napatrzec na ta Twoja kimono!

A co do wody, to ja generalnie od dawna jestem w awangardzie: nigdy nie podlewam i nie podlewalam trawnika, choby nie wiem, co. Tzn podejrzewam, ze jak bede zakladac nowy, to o ile nie bedzie padalo w poczatkowej fazie kielkowania, to trzeba bedzie go podlac. moj trawnik moze miec koniczyne i stokrotki, jest przez to b zielony w czasie suszy.
U nas Beth Chatto zaczela proces oszczedzania wody poprzez sadzenie roslin zgodnie z ich potrzebami, w jej ogrodzie nigdy sie roslin nie podlewalo.
Ja niestety zazwyczaj podlewam i to wodociagowa,bo deszczowki tyle nie mam, jak widze, ze podsychaja rosliny. Niektore wcale, inne rzadziej, inne czesciej, wiadomo, pomidory pod folia podlac trzeba, tak samo jak rosliny w donicach i skrzynkach. Teraz mam mlode roze, wiec tez podlewam, ale jak sie ukorzenia to ew tylko wg potrzeb, ale z tego, co wdze w sasiedztwie, nie trzeba tych starszych wcale. Nawet pomidory pod folia podlewam rzadziej, a wiecej, zeby wyksztalcily korzenie glebiej i korzystaly z wody gruntowej, bywa, ze dostaja wode raz na tydzien. W przeciwienstwie do wielu sasiadow mam przedogrodek, zamiast wybetonowanego podjazdu po calosci (podjazd tez mam), u nas przy duzych deszczach, przy wybetonowanych podjazdach praktycznie po calosci, studzienki nie daja rady przyjmowac wody i tworza sie jeziorka lokalne, zalewajac ulice i podjazdy w najnizej polozonych miejscach. Do ludzi nie dociera, nawet tych zalewanych. A my nawet patio mamy ulozone bez podsypki, zeby woda mogla krazyc. Fakt, trzeba czesciej plewic Basenik corka miala, ale taki mniejszy niz wiekszy, a woda z niego szla praktycznie co do kropli pod rosliny. W zeszlym roku zrezygnowala sama z kolejnego wypelnienia basenu, bo w starym zaczely sie mnozyc glony, zeby nie zuzywac niepotrzebnie wody, ale ona jak myje zeby, to tez zakreca wode
Generalnie staram sie sadzic rosliny odporne na susze i jednoczesnie na zimowe zalewanie, ale to nie jest prosta sztuka, ciagle testuje. No i niestety, podlewam, bo czuje sie odpowiedzialna za rosliny, ktore mam. Jakis kompromis, chwilowo nie dam rady wiecej.
____________________
Poppy, czyli oswajanie “I am not lost, for I know where I am. But however, where I am may be lost.” Winnie the Pooh
tulucy 22:07, 03 lip 2019


Dołączył: 20 lut 2016
Posty: 12966
Haniu edytowałam - oczywiście peonie wycinam - przekwitnięte kwiatostany

U nas podlewam tylko wodą studzienną i deszczówką - dokupiliśmy jeszcze dwie beczki, podstawimy pod rury spustowe.
Dzieci też zakręcają wodę w kranie przy myciu zębów - m jest po takich kierunkowych studiach (zaopatrzenie w wodę) i jest bardzo przeczulony na wszelkie marnotrawstwo wody - cieknąca spłuczka, kapiący kran - to u nas nie przejdzie...

____________________
Łucja 1. Migawki z ogródka 2. Migawki z Rodos
Gruszka_na_w... 22:26, 03 lip 2019


Dołączył: 28 gru 2015
Posty: 24082
Bardzo mi się podoba pomysł obsadzania pojemników rojnikami. Dobre rozwiązanie na takie upalne lata.
Lucy, mąż akuratnie przygotowany na zmiany klimatyczne.

Poppy, oglądam sporo angielskich programów budowlano- ogrodowych. Mój EM, którego raczej te tematy specjalnie nie ekscytują, zwrócił wyjątkowo uwagę, że w budownictwie jednorodzinnym praktycznie nie używa się tam nieprzepuszczalnych nawierzchni. Nawet w tych "bogatszych" rezydencjach.
W zabudowie szeregowej i miejskiej pewnie nie da się całkowicie uniknąć betonu i asfaltu, ale można zacząć myśleć o czynieniu tego z umiarem.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam! "Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu." ~ Władysław Tatarkiewicz
mrokasia 22:36, 03 lip 2019


Dołączył: 26 lip 2016
Posty: 19799
My wciąż w ogrodzie niestety korzystamy z wody wodociągowej, ale ostatni rok, mam nadzieję. Chcemy kupić zbiorniki na wodę deszczową i wykopać studnię głębinową. Niestety, na piaszczystej, przepuszczalnej glebie podlewanie jest konieczne jeśli rośliny mają przetrwać. W tegoroczne upalne lato nawet moje juki zaczęły żółknąć... Staram się jednak podlewać więcej a rzadziej, tak by rośliny głębiej się korzeniły w poszukiwaniu wody. To jednak trudne przy bylinach...
Ze względu na usytuowanie domu mam spory podjazd. Żwirowy. Przepuszczalny. Chociaż tyle.
____________________
Kasia - Ogrodowe marzenie Mrokasi cz.I ;Ogrodowe marzenie Mrokasi cz.II na zachód od Warszawy
tulucy 22:54, 03 lip 2019


Dołączył: 20 lut 2016
Posty: 12966
My podjazd mamy z zostawionym pasem trawy między kołami, to samo przy wjeździe do garażu.
____________________
Łucja 1. Migawki z ogródka 2. Migawki z Rodos
Gruszka_na_w... 23:00, 03 lip 2019


Dołączył: 28 gru 2015
Posty: 24082
Tak, tak, róbcie rachunek sumienia.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam! "Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu." ~ Władysław Tatarkiewicz
Poppy 23:03, 03 lip 2019


Dołączył: 15 maj 2018
Posty: 1469
Gruszka_na_wierzbie napisał(a)
Bardzo mi się podoba pomysł obsadzania pojemników rojnikami. Dobre rozwiązanie na takie upalne lata.
Lucy, mąż akuratnie przygotowany na zmiany klimatyczne.

Poppy, oglądam sporo angielskich programów budowlano- ogrodowych. Mój EM, którego raczej te tematy specjalnie nie ekscytują, zwrócił wyjątkowo uwagę, że w budownictwie jednorodzinnym praktycznie nie używa się tam nieprzepuszczalnych nawierzchni. Nawet w tych "bogatszych" rezydencjach.
W zabudowie szeregowej i miejskiej pewnie nie da się całkowicie uniknąć betonu i asfaltu, ale można zacząć myśleć o czynieniu tego z umiarem.


ja w tym roku testuje na mega upalnym froncie nie rojniki, a rozne sedum,okrywowe, z tymi malymi bialymi begoniami. Na razie ok. Wczesniej padly nawet pelargonie podlewane i 2x dziennie, i prawie wykonczylam drzewka laurowe.

Prawnie nie powinno sie uzywac innych powierzchni na podjazd, jak tylko przepuszczalne. W praktyce jednak jest zupelnie inaczej W moich okolicach sasiedzi wylewaja sobie cement barwiony w masie, w ksztalcie kostki, ma nie byc laczen, zeby nie trzeba bylo odchwaszczac
Przedmiescia i miasto rzadza sie swoimi prawami, wiadomo, ze jak ktos wylal beton lata temu, to go bedzie mial, drogo kosztuje usuniecie, chociaz my wyrabalismy kilkanascie metrow tego z ogrodka z tylu. Plus byl taki, ze nie bylo pod spodem gruzu, a czesto jest. Co do bogatszych domow, niekoniecznie az rezydencji, to wlasnie, zwlaszcza tam, uzywa sie przepuszczalnych powierzchni, najczesciej zwiru, czasami utwardzonego, zazwyczaj jest chociaz pas zieleni jakiejkolwiek. Czesto tez, te bogatsze ulice (ale biedniejsze tez, to zalezy od zabytkowosci domow) maja tez status ochronny, wiec tam nie mozna zlikwidowac przedogrodka i przerobic na podjazd, trzeba uzyskac zgode na podciecie drzewa, nie mowiac o wycieciu itd.
____________________
Poppy, czyli oswajanie “I am not lost, for I know where I am. But however, where I am may be lost.” Winnie the Pooh
mrokasia 23:05, 03 lip 2019


Dołączył: 26 lip 2016
Posty: 19799
Gruszka_na_wierzbie napisał(a)
Tak, tak, róbcie rachunek sumienia.


____________________
Kasia - Ogrodowe marzenie Mrokasi cz.I ;Ogrodowe marzenie Mrokasi cz.II na zachód od Warszawy
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies