Judith napisał(a)

Bo nasze nawyki i sposób myślenia przejmą nasze dzieci. A to one bedą tworzyć przyszłość. Jeśli oczywiście jeszcze będzie co tworzyć...

Moje dorosłe już dzieci straciły nadzieję, że nasz kraj kiedykolwiek osiągnie status państwa racjonalnego w jakiejkolwiek dziedzinie.

Gruszka_na_wierzbie napisał(a)

Tak, to zwykły szczypiorek. Od lat propaguję go jako świetną roślinę ozdobną na brzeg rabaty. Kwitnie już ze trzy tygodnie. Przyciąga mnóstwo owadów i w przeciwieństwie do czosnku główkowatego nie produkuje sryliona potomków.

Haniu ale to siedmiolatka czy jeszcze jakiś inny?

Gruszka_na_wierzbie napisał(a)

Degradację klimatu spowodował przemysł, w tym hodowla przemysłowa zwierząt. Taki pojedynczy ludzik jak my, wpływ na klimat ma niewielki.
D

Oj, wg mnie ogromny. Takich pojedynczych ludzików są miliardy, a konsumpcja napędza zmiany klimatyczne. Przykładowo chociażby produkcja dżinsów. Ile dżinsów ma przeciętny nastolatek czy nawet dorosły w szafie? Bilans CO2 konwencjonalnie wyprodukowanych dżinsów jest prawie tak samo zły jak produkcja mięsa. Takich aspektów jest wiele. Hodowla przemysłowa zwierząt napędzana jest również a raczej głównie przez takich pojedynczych ludzików. Taka hodowla nie opłacałaby się przecież, gdyby nie było jej odbiorców.

https://www.swrfernsehen.de/marktcheck/nachhaltig-kleidung-100.html

https://www.gesundes-haus.ch/umweltschutz/ausgewaehlte-co2-bilanzen-von-nahrungsmitteln-und-bekleidung.html

Translator pomoże w tłumaczeniu, jeśli kogoś to interesuje

Też nie rozumiem tego pędu w stronę fotowoltaiki. W ogóle to mało efektywne i ekologiczne.
Ale... mam przykład swojego taty, który ponad 10 lat temu sobie założył taką instalację w bloku- miał taką możliwość, mieszkanie nasłonecznione większość dnia z jednej strony. Zamontował sobie do tego akumulatory. Całość działała 10 lat, niewiele dopłacał za prąd, bo miał własny. Tyle, że to naprawdę była instalacja samoróbka, bo on się na tym zna, kosztowały go tylko materiały.
Po 10 latach instalacja się skończyła, panele szlag trafił a akumulator już się nie ładuje.

My się ciągle wahaliśmy. Ale główne kontrargumenty to właśnie zmiany regulacji prawnych, koszty utylizacji i problemy techniczne. Chodzi o jakieś podnoszenie napięcia czy coś takiego. Jeśli ktoś w sąsiedztwie też ma foto., to robią się problemy jakieś.

Chyba lepsze rozwiązanie to produkcja zielonej energii na skalę masową przez elektrownie wodne, wiatrowe czy farmy fotowoltaiczne.
M był kiedyś w jakiejś gminie, gdzie jest biogazownia, która z odpadów rolnych produkuje ciepło i dostarcza je do kilku wsi.

Jestem za zrównoważonym przejściem/przechodzeniem raczej na odnawialne źródła, ale nie za radykalnymi decyzjami politycznymi bez przygotowania do nich od strony infrastruktury i technologii. Znam osobę, mieszka niedaleko mnie, która ze względów finansowych ostatnie zimy przeżywa z córką w temperaturze 16-17 stopni, bo na więcej ją nie stać. Nie jest to fajne życie... Nie chcę myśleć, jak podwyżki gazu wpłyną na jej kondycję. Teraz wyobrażam sobie, że Unia zakazuje za kilka lat wykorzystywanie gazu i ta osoba musi wymienić piec gazowy na pompę ciepła. Do końca życia nie spłaci. Jestem całym sercem za działaniami proekologicznymi, ale nie wyobrażam sobie, by ciepło i energia były luksusem dla wybranych. To byłby krok do tyłu, nie do przodu. Tego dotyczą moje obawy, a nie tego, że będzie bardziej eko. Bo cały bilans musi się zgadzać.

Gruszka_na_wierzbie napisał(a)

Moje dorosłe już dzieci straciły nadzieję, że nasz kraj kiedykolwiek osiągnie status państwa racjonalnego w jakiejkolwiek dziedzinie.

Haniu, nie podzielam odczucia, że w żadnej dziedzinie nie jest dobrze Osiągnęliśmy sporo przez ostatnich 30 lat, ale też nie możemy wyskoczyć ze swoich butów... jesteśmy państwem działającym na starych obwodach, które musiało odrodzić się z biedy i zacofania PRL, wcześniej pozbierać po wojnie. Jest nas coraz więcej w badaniach międzynarodowych, mamy firmy z coraz większym kapitałem, lepszych zarządzających, rynek pracy jest umiędzynarodowiony, a nie był, budownictwo jest na znacznie wyższym poziomie niż przed laty (nie mówimy o patodeweloperce), sortujemy śmieci (a nie sortowaliśmy jeszcze 10 lat temu). W dziedzinie relacji społecznych jednak postępów nie widzę, co smuci mnie najbardziej.

A ja jestem pesymistką. Naród ślepych tumanów i religijne miazmaty. Z zewnątrz wszystko widać tak jaskrawo, że słabo się robi.

UrsaMaior napisał(a)

A ja jestem pesymistką. Naród ślepych tumanów i religijne miazmaty. Z zewnątrz wszystko widać tak jaskrawo, że słabo się robi.

Z wewnątrz tez, Iza. Bardzo dokładnie widać…

Lubimy sobie nawrzucać, pogardzić sobą, to fakt koszmar jakiś, życie tu. …..