U nas masa drzew połamanych Jak po nawałnicy

Na hasło gołoledź - zaraz mi się przypomniał komunistyczny kawał. Leci goły milicjant (wtedy jeszcze ) po autostradzie, bo usłyszał w radiu - goło leć
Ech te skojarzenia i wielowymiarowość wszystkiego

U mnie marchewka nie rosła ani z nawozem, ani bez nawozu .

Wyczytałam, że znacznie zwiększa się odporność drzew na połamanie spowodowane okiścią, jeśli systematycznie wykonuje się tzw. trzebież. Z drzewostanu usuwa się nadmiar drzew, a te które pozostają mają dzięki temu dłuższe korony i zbieżyste pnie (zmniejszają swoją średnicę wraz ze wzrostem wysokości). Dzięki temu drzewa są bardziej gibkie i jeśli się łamią, to jedynie na czubku, a ten dosyć szybko się regeneruje.
Tu można doczytać więcej

Pisząc o drzewach połamanych nie miałam na myśli swojej działki, a tereny leśne. Należące do Lasów Państwowych. W ostatnich dwóch latach tam "trzebież" taka, że ho ho
P.S. "Trzebież" i "grabież" - jakże podobne słowa...

U mnie też nie chciała rosnąć.

W życiu bym nie podejrzewała wcześniej, że dożyję czasów, kiedy to trzeba będzie chronić lasy przed działaniem służb leśnych i ministra ochrony środowiska.

Ministerstwo Ochrony Środowiska zostało przez dojna zmianę zlikwidowane. Mamy obecnie tylko Ministerstwo Środowiska, którego główny ideolog uznał, że należy "czynić sobie ziemię poddaną".

Dla mnie uprawa warzyw to jest największy cud. Wrzucasz do ziemi jakiegoś paproszka, a w stosunkowo krótkim czasie masz co jeść. W dodatku smaczne to jest nad wyraz.

Niektóre warzywa rzeczywiście nie lubią nawozu. Marchew też źle na niego reaguje. Podejrzewam, że warzywa, które miały jakiś plebejskich praprzodków rosnących na ugorach przystosowały się do ubóstwa glebowego. Nadmiar dobroci im szkodzi. Nam też szkodzi przejedzenie.