____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Muszę poczytać
Haniu, czuję w Tobie jakąś bratnią duszę, nie tylko przez bardzo duże podobieństwo imion Często chyba podobnie myślimy, samochód do jazdy po mieście mam malutki, jak go kupowaliśmy, to do M mówiłam, że mi duży nie potrzebny, bo po co? Mamy jego duży na wyjazdy, ale też bez przesady, taki żebyśmy się zmieścili na wakacje, bez przesadyzmu. Dom mam jak w sam raz, bez wielkich przestrzeni, ale funkcjonalny. A moi sąsiedzi z takim samym stanem dzieci jak u mnie budują 420 metrów!
A moje pomidory chyba już też potrzebują światła, bardzo duże się zrobiły przez ten tydzień teraz jak mnie nie było. Nie wiem czym mi ten mój tata je podlewał Jutro wysadzę do skrzyni.
U nas w Polsce ciągle pokutuje szlacheckie "wolnoć Tomku w swoim domku". Zupełnie się nie myśli w kategoriach "jak moje działania wpływają na przestrzeń publiczną". Moje, to mogę robić co chcę; kto mi zabroni?!
Pamiętam, w jakim szoku byłam, jak się dowiedziałam, że w USA, ostoi wolności i swobody, sąsiedzi mają pretensje, jak ktoś niedostatecznie dba o trawnik przed domem. A wspólnoty mieszkaniowe decydują, czy w mieszkaniu można trzymać psa czy nie. Wyobrażacie sobie coś takiego w Polsce?
A sam domek wydaje mi się normalnej wielkości, tylko postawiony rzeczywiście niefortunnie. I tu jest drugi problem: przepisy urbanistyczne zezwalają na takie szatkowanie działek, że w zasadzie trudno potem normalnie funkcjonować. Dotyczy to w szczególności nowych osiedli mieszkaniowych, w których nie ma ani garaży, ani placów zabaw, a czasem nawet sensownych ciągów komunikacyjnych. Ursynów, sławny z "Alternatywy 4", jawi się w tym kontekście jako luksusowa dzielnica:/.
Hahaha, Haniu, ja nie taka nowa , podglądam i podczytuję od dłuższego czasu, a i podpytuję nieśmiało...
Czyli jak u mnie Sahara (obecnie nieustający brak opadów ) to spróbuję z tym moczeniem, może troszkę przyspieszy kiełkowanie ... pomidorki posadzę w weekend, nich się dzieje
____________________
Majówka na Majówce Monia - jedz mniej, bramy raju są wąskie :)
Bonda, Larsson przerobione, teraz Puzyńską kończę, na tapecie Remigiusz Mróz. Kiedyś pochłanialam Cooka ("przez niego" poszlam na studia związane z biologią ) i masę innych uwielbiam czytac!
Dziewczyny, to my pokrewne dusze jesteśmy, przydałby się jakiś wspólny portal czytelniczy Moją największą karą z lat młodości był zakaz czytania książek przez tydzień. Mama wiedziała, czym mnie najlepiej mogła ujarzmić w okresie dojrzewania
Odnośnie sąsiadów - my mieliśmy problem z muzyką - najbliższy sąsiad zamontował sobie głośniki na garażu przylegającym do naszego ogrodzenia - za moją ulubioną ławeczką i czy był w domu, czy Go nie było, słuchaliśmy od rana do wieczora Disco Polo. Nie wiem, co bardziej nas bolała moc głośników, czy rodzaj muzyki. Po kilku baardzo grzecznych prośbach, sąsiad przestał puszczać muzykę. Ale to chyba dzięki temu, że to są po prostu w porządku ludzie, tylko o innej stylistyce I dało się dogadać Mam nadzieję, Haniu, że Tobie też się uda...
Oj tak kryminały dobre są na odprężenie Ja przeczytałam wszystkie książki Jeferry Deaver`a i przeplotłam to Mrozem rzecz jasna zimową porą.
Teraz zabieram się za nowego autora... literaturę bardziej wymagającą skupienia i kontemplacji zostawiam na czas bezdzietny
Ja kiedyś nosiłam butelki do skupu by potem antykwariat oblegać - więcej książek mogłam kupić.
A z sąsiadami wiadomo - jak się mieszkało w blokach całe dzieciństwo to różne sposoby się poznało. Mój sąsiad uwielbiam wojskowe kawałki, wiedziałam że "wojenko, wojenko ... kończy każdą imprezę ale gdy leciał cały wojskowy zestaw co wieczór to miałam dość... kolumny głośnikami w dół, włączona powtórka i wychodziłam z domu. A ponieważ byłam wówczas fanką muzyki mocno krzykliwej - typu trash metal i death metal... skończyły się szybko utwory wojenne od sąsiada