Gosiu - wolę glinę niż piach.
Madzia, zapłocie to jeden wielki gąszcz drzewek typu dzika grusza czy jabłoń, czeremcha, jarzębina. Tam nic nie ma ciekawego. W tej chwili po prostu nie ma gęstwiny pokrzyw, nawłoci, uschniętych gałęzi i siewek czeremchy. Jest czysto. Zastanawiam się czy tego jakoś nie przykryć bo za chwilę znowu będą pokrzywy po czubek głowy. Wsadziłam tam jedno drzewko przebarwiające się na czerwono - sassafras i jedno cytrynowe - wiąz wredei, który uznał że chce żyć. Dziś do kompletu dokupiłam klona Crimson Sentry. Będzie akcent bordowy. I może zapłocie da mi w końcu upragnione tło w kolorach a nie tylko zieleń czy żółć. Co dziwne nawet jarzębina tam nie jest czerwona i ogólnie widać że choruje.
Haniu, kocię wie kiedy wracam. Czeka na mnie. Wita mnie też rano. Jak coś robię na rabatach - przychodzi, siada obok. To kot towarzyski choć na ręce nie przyjdzie. Gdyby nie uczulenie moich chłopaków to byłyby koty w domu. I inne zwierzęta też. Na razie myślę o żółwiu lub kameleonie