No niezła akcja . Dobrze, ze nie zaczęła się wykłócać, jak kiedyś jeden gość w CO do mnie „a co to za wymysły, jakieś delisus kedy - różowe mam jezowki i czerwone, co to za różnica, jaka odmiana!”
Dobre
Ostatnio mniejszą wagę przywiązuję do nazw odmian części roślin, więc nie zrobiło by mi to różnicy. Najważniejsze, żeby kolor, wzrost i rodzaj kwiatów były odpowiednie
Kupiłaś coś?
Gorzej jak część odmian zimuje a część nie. Albo jak chcesz dokupić do czegoś co już masz.
Też mnie kiedyś w ogrodniczym ktoś pytał czy to takie ważne jaka to odmiana, teraz już tam nie pytam. Ale też zauwazyłam że coraz częściej odmiany są opisane na doniczkach bądź etykietach. Chyba producenci zaczynają rozumieć że to ma przynajmniej czasem znaczenie.
Żeby względem ludzi tacy wyrozumiali byli... ile by świat był lepszy
Ja już skrzywiona niestety jestem i nie lubię bezodmianowo kupować, choć w tym roku się kilka razy złamałam Zaczęło się od miskanta a teraz poszły astry i floksy...
Jak się bierze od kogoś i wiadomo, jak będzie rosła ta roślinka, to w sumie i odmiany nie trzeba. O to mi głównie z tymi odmianami chodzi - żeby móc odpowiednio zaplanować miejsce dla tej rośliny lub ewentualnie, żeby cechy roślin odpowiadały konkretnemu miejscu.
Kupiłam dwa odcienie fioletu, takie które już wsadziłam na skarpę, żeby z nich zrobić większą grupę i dwa białe z taką fioletową poświatą na brzegu płatków
Mój sąsiad ogrodnik lata temu studiował ten fach, ale jakoś nie mógł nigdy znaleźć pracy dla siebie, więc założył ... szkółkę, w której sprzedaje jedną tylko odmianę dzięki temu chyba tylko wie, co ma