Mirelko, te wrzosy są w ogrodzie od początku, czyli mają już 5 lat. Przesadzałm je w tym czasie raz. Muszę dokupić kilka, bo mi się miejsce zwolniło po różaneczniku.
W sumie racja, pół sezonu znoszę jakoś ich wygląd, ale jesienią grają pierwsze skrzypce. A wiesz, że chciałam je nawet w tym roku wyrzucić? Dobrze, że tego nie zrobiłam.
Dziękuję za pochwały Też zachwycam się tymi jesiennymi kolorami. Nie sądziłam, że będą tak intensywne, bo w zeszłym roku na pewno nie były.
Brzozy, tfu tfu, trzymają się dzielnie. Ale czuć juz na nich oddech jesieni. Chcieliśmy dokupić jedną w miejsce tej złamanej po nawałnicy, ale jednak zostawiamy to na wiosnę.
Przepiękne wrzosy, róże i ślicznie wybarwiły Ci się hortensje.
Ja wróciłam po urlopie i widzę, że ciągle padający deszcz daje się we znaki ogrodowi.
Kwiaty rozchodników zciemniały, na bukszpanach sadzonych wiosną mam grzyba i róże jakieś marne.
Róża goła na dole bo plamistość złapała i opadły jej listki? Pryskałaś ją teraz?
Moja jedna też miała plamy. Reszta się jakoś trzyma ale nie kwitną bo słońca brak i deszcz bez przerwy.
Pryskałam dwa razy w sezonie. Wszystkie róże dostały równo. Teraz już nic nie pryskam, bo chyba nie ma już sensu. Np. jedna Pashmina i Mariatheresia znowu złapały mszycę, ale tych już też nie pryskam. Za dużo tej chemii. Za to spróbuję wyłapać optymalne warunki pod koniec października i prysnąć miedzianem tam, gdzie był większy problem w sezonie. Poza tym, Leo mnie nie zaskoczył, że wyłysiał. On tak ma u mnie co roku. Nie wiem czy tylko u mnie czy taka jego "uroda".
Zachwycam się za to tymi różami, które są zdrowe jak na początku sezonu np. idealna Baronessa. Polecam. Tak o niej czytałam i teraz potwierdzam.