Tak jak wspomniałam, wczoraj zabrałam się za przygotowanie miejscówki pod żywopłot odgradzający część warzywnika od reszty ogrodu:
Rzeźbienie w trawniku. Nawet fajna robota
Mąż właśnie mi to widłami traktuje. Szok!
Potem ja jeszcze raz całość przekopię z mączką, obornikiem i dosypką torfu odkwaszonego i czekam na przesyłkę, ktora de facto miala być wczoraj a ponoć kurier mnie nie zastał i dziś nastąpi druga próba doręczenia. Szkoda tylko, że firma ściemnia, bo pilnowałam cały dzień okien i kurier na pewno do mnie nie dojechał.
Zojka, nic a nic mi nie szkoda. Nie mogę sie doczekać, kiedy trawniczek poprzetykam ślicznymi rabatkami
Dobry wieczór Agatko. Kojarzę dobrze Twój awatar, ale chyba do mnie zajrzałaś pierwszy raz? Jeśli byłaś a zapomniałam, przepraszam. Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie.
No i przyjechały moje misiunie. Wymęczone, zafoliowane tak mocno i ściśnięte, że dychać nie mogły. Z dosyć dużym systemem korzeniowym, ale tak suchym, że błagały o pić. A ja nie bardzo miałam jak się nimi wszystkimi naraz zająć. Zdołałam je tylko uwolnić z tego plastiku, większą cześć wsadzić do taczek wypełnionych wodą, do beczki i gdzie tylko się dało i zaraz zastała mnie noc. Nie wiem jak z jakością sadzonek, bo się nie znam. Mocno ściśnięte, odkształcone, dopiero jak się zadomowią okaże się co z nich będzie. Mam nadzieję, że się przyjmą. Dwie sztuki różnią się kolorem, są podżółknięte, ale wśród sadzonek co najmniej 2 sztuki za to dorodne,mocno odstające gęstością i wielkością, to przeznaczę na formowane.
Szkoda, że dzień taki krótki i nie mogłam ich posadzić. W nocy będą mi się śniły te ich odsłonięte, suche korzonki
Przymiarka.
Chcąc "zaparkować " taczką cofałam i wpadłam na drugą i wyrżnęłam aż mi się świeczki pokazały. Przygnieciona dwiema taczkami wśród miśków przez chwilę zastanawiałam się czy jestem cała. Skończyło się na siniakach, ale coraz bardziej boli. Mam nadzieję, że jutro będę mogła się ruszać, bo miśki nie mogą czekać. Przypomniałam sobie tok myślenia Iwki, że siniaki to nic, zejdą, że ważne, że nic więcej się nie stało. To mały sukcesik w moim pesymistycznym podejściu do życia. Trzymajcie za mnie kciuki jutro.
Dobranoc
Kochana zaglądałam do ciebie ale zawsze po cichutku, paczki konkretne a i roślinki pięknie się prezentują, widzisz co nagle to po diable, wiem coś na temat siniaków, najgorzej że długo utrzymują się na ciele kolory będą zmieniały jesienne barwy przybiorą, jak to babcia mówiła gdyby kózka nie skakała, pozdrawiam
Bardzo mi się podoba ten Twój trzeci plan Masz super widok na las, jak w górach Czy miśki, to cisy? Nie znam się na nich, ale wyglądają na wypasione sadzonki. Gdyby przyjechały wczoraj, może nie byłyby takie suche. U mnie też kurier był "na niby" w dniu kiedy nie ruszałam się z domu. Smutne to jest.
Beti patrzę na te zdjęcia i powiem Ci, że jednak zmieniam zdanie- powinnaś 25 na d..e dostać! Taki ogród! KOBIETO! Wyprowadź ten pesymizm, bo to aż grzech! Cudnie u Ciebie!!!!!
PS. A siniaków współczuję i mam nadzieję, że na siniaków się skończyło, a dzisiaj już podjęłaś walkę z misiaczkami Ten samotny jeździec wygląda super- gęsty, duży- rewelacja !