Iwonka mnie ostatnio zaczepiła o książki.
Jestem w połowie
Thoughtful gardening i dawno nie byłam tak rozczarowana. Czytam już bardziej z obowiązku niż dla przyjemności.
To jest zbiór felietonów, ale felietony Dana Pearsona były o wiele ciekawsze.
Autor ma oczywiście ogromne, typowo angielskie poczucie humoru, które zwykle bardzo lubię, ale ta książka nie sprawdza się ani jako rozrywka, ani jako źródło wiedzy.
Jak na razie w pamięci utkwiły mi dwie rzeczy:
- autor nie poważa zupełnie kompostu; stosuje go oczywiście, ale tylko jako spulchniacz do gleby; do nawożenia roślin woli nawozy sztuczne, które są bardziej "efektywne" jak to określił; ogólnie "naturalne" czy "organiczne" ogrodnictwo widzi bardziej jako wpychaną masom modę niż trwały trend. Nie krępuje się również przyznawać do używania środków z glifosatem. Pierwszy raz spotykam się z takimi opiniami wyrażanymi publicznie. Aż sprawdziłam, w jakich latach zostały napisane te felietony, bo miałam wrażenie że czytam teksty z lat 50-tych, a tu się okazuje, że wszystkie powstały po 2000 r.
- anegdotki o Christopherze Lloydzie były bardzo ciekawe
W kolejce na czytanie czeka m.in. właśnie książka Ch. Lloyda pt.: "Colours". Liczę na ciekawszą lekturę, chociaż z pobieżnego przekartkowania widzę, że to zupełnie inna pozycja niż "kolory w ogrodzie", w które wiele dziewczyn ostatnio się zaopatrzyło

. Lloyd nie pisze nic o teoriach koloru, tylko podaje przykłady roślin do wykorzystania wg. klucza kolorystycznego.
Niedawno została wydana książka nigela dunneta "naturalistic planting", o zasadach projektowania rabat naturalistycznych. Zbiera dobre recenzje ale jeszcze jej nie kupiłam - czekam, aż zaczną ją przeceniać albo odsprzedawać używane (to moja metoda oszczędzania na książkach: kupować używane

; zresztą, te stare pozycje można dostać naprawdę tanio - po 3-4 EUR)