Twoje sa zaokraglone z gory i dolu jednoczesnie, przy prostokatnym wykonczeniu z drugiej strony?
Tak sa nasz, na stopnie bylyby ok, ale na sciezce, nie widze tego jakos. Pokazesz swoje?
____________________
Poppy, czyli oswajanie
“I am not lost, for I know where I am. But however, where I am may be lost.” Winnie the Pooh
Zapomnialam o jeziorze
Trawy raczej nie lubia mokrych stop. I nie tylko trawy, racja.
Nic to, trzeba obnizyc wode w jeziorze
Tak na marginesie, nie obrazilabym sie, zeby moje rosliny rosly jak te u Ani
____________________
Poppy, czyli oswajanie
“I am not lost, for I know where I am. But however, where I am may be lost.” Winnie the Pooh
Ja tam pamiętam, że Iza w tą swoją słabą piaszczystą glebę waliła wory jak nie tony gówna i ziemi/kompostu, poprawcie mnie proszę o ile się mylę. Z tej jej piaszczystej gleby na wierzchu na rabatach to średnio dużo zostało, rośliny na start dostały dużo dobra więc i swoje walory pokazały praktycznie od razu. Spód ma nadal piaszczysty i woda jej szybko ucieka. Tam z jednej strony utrzymuje się dzięki drzewom lekki półcień, piękny światłocień, i jest mniejsze parowanie w związku z tym i nigdy nie ma takiej bezpośredniej patelni jak na odsłoniętej, ale gliniastej działce u Ani. Tak jak pisałaś jeziorko swoje robi. Ania musiałaby mocno podnieść rabaty i rozluźnić glebę aby nie było tak mokro. Bo jak pada to się robi taka ciapa, pamiętacie jak się trawnik na wiosnę uginał? Jak jest sucho - skorupa. Miałam to samo u siebie z trawnikiem co u Ani do momentu jak nie zerwałam i nie władowałam w moją glinę kilku wywrotek piachu i kompostu. No i u Ani drzewa muszą jeszcze podrosnąć, wtedy warunki trochę się zmienią. U Izy za to już teraz duże drzewa dużo wody zabierają i deszcz tak łatwo nie dociera do samej gleby a co za tym idzie do roślin pod nimi rosnących. Nie jest woda magazynowana stąd jak podlewanie padło, to i problem był duży. Iza wybrała dobre rośliny do jej typu ogrodu. I bez skrupułów wydaje to co jej się nie podoba lub nie rośnie a zostawia tylko to, co pasuje. Po prostu nie stara się na siłę sadzić roślin, które mają małą szansę na dobry wzrost u niej. Jak potrzebuje wyciąć drzewa - robi to po prostu. Jej legendarne wyprawy po serek zakończone przywiezieniem połowy busu roślin znamy. Więc też testuje i sprawdza. Tylko się tak mocno nad każdą pojedynczą roślinką jak my nie certoli. Jak była potrzeba - wynajmowała ludzi do ciężkich prac. Włożyła w swój ogród kupę pracy, ale też nie ukrywajmy i pieniędzy (myślę, że samochód dobrej klasy już by za wydatki ogrodowe kupiła). Ma praktycznie pod nosem najlepszą możliwą pomoc - Kwartecika z jej wiedzą i zmysłem i bardzo rozsądnymi radami. Szczęśliwe połączenie tych wszystkich elementów moim zdaniem dało taki spektakularny efekt i we wzroście roślin i ogólnie w ogrodzie jako całości.
Więc dziewczyny, nie marudźcie proszę bo po pierwsze macie bardzo ładne ogrody, piękne nasadzenia, gdzie innym szczęki opadają a wy marudzicie po prostu. Asia, jak dalej będziesz marudzić to osobiście przyjadę na kawę (może mnie nie wyrzucisz) i kopnę w cztery litery. Pamiętaj, mam blisko
Sorry, jak zobaczyłam zdjęcie to odpadłam. Nasz jednak lepiej wyglądają. Nieporozumienie wynika stąd że twoje faktycznie są "zaokrąglone" a moje mają małą "fazę" z jednej strony, czyli naroże ścięte na głębokość ok 2 cm. Poza tym płaskie.
Poszukam zdjęć i wstawię u ciebie, może coś będzie widać ale zbliżeń nie robiłam.
A u Kwartecika wcale nie cały ogród ma dużo wody. Często musi włączać nawadnianie nawet w niskiej części. I to jest dziwo tego ogrodu. Dobrze, że ma czym podlewać