Podjęliśmy z eMem decyzję, że psy pod naszą nieobecność nie będą miały wstępu do ogrodu, że się tak wyrażę, zasadniczego. Będą mogły biegać po części frontowej. Obawiamy się m.in. tego, że w lato będą wskakiwać do basenu i np. nie będą mogły z niego wyjść albo przedziurawią basen. Zaczęły mi też wskakiwać do kwaterek w warzywniku i w nich kopać, mimo że kwaterki są ogrodzone niską siatką. Nie chcę jednak zamykać psów w kojcu na cały dzień. W związku z tym zakupiliśmy dziś panele ogrodzeniowe i furtki o wysokości 1,2m (takie z cienkiego drutu) i będziemy je montować. Wzbraniałam się przed tym bo nie jest to zbyt ładne rozwiązanie ale nie ma wyjścia .
Bardzo dobry pomysł z wygrodzeniem terenu dla piesków, biegać przecież muszą W jakim kolorze te panele?
Ja już zrobiłam wertykulację, musiałam wykorzystać wolny i pogodny dzień, ale z nawożeniem jeszcze się wstrzymuję, przy niskich temperaturach to nic nie da.
U mnie nie kopią na rabatach (już nie ). Najmłodsza jeszcze ma ciągoty do wykopywania traw (ale robi to nadzwyczaj delikatnie), myślę, że to ostatni sezon takiego męczenia roślin. Każdy pies miał taki etap, niestety.
Kopią za to trochę w trawie, ale tu i tak nie ma znaczenia, bo ładnego trawnika przy takich potworach, to mieć i tak bym nie miała .
Moje właśnie też kopią, szczególnie namiętnie rozkopują krecie kopce... Poza tym teraz akurat robią też sporo szkód bo zadeptują startujące byliny. Jak już roślinę widać to raczej omijają ale takie kiełkujące to szanse mają marne...
Pieski biegają też na spacerach, wychodzimy z nimi trzy razy dziennie, z czego popołudniowy spacer zazwyczaj trwa koło godziny. Więc o bieganie się nie martwię. Tylko trawnika na froncie mam mało...
Ogrodzenie kupiliśmy antracytowe. Wyszłam z założenia, że takie będzie najmniej rzucało się w oczy. W dodatku planujemy zmianę dachu na grafitowy i elewacji na złamaną biel więc w przyszłości wszystko będzie do siebie pasować.
Myślę, że z biegiem czasu wiele psów spokojnieje .
U Ciebie teren ogromny to i ewentualne zniszczenia mniej się rzucają w oczy .
Choć ja i tak jakoś najbardziej przestraszyłam się wizji, że pies wskoczy do basenu i nie będzie umiał wyjść, po kilku godzinach opadnie z sił i po prostu mi się utopi. No i to kopanie w warzywniku...
Moje na szczęście nie odwiedzają same sąsiadów . Jak były małe to wyłaziły na drogę przez szpary w ogrodzeniu. Musieliśmy wtedy zabezpieczyć ogrodzenie dodatkową siatką. Ale udało nam się je nauczyć, że nawet jak brama jest otwarta to nie mogą same wyjść. Czasem śmiesznie to wygląda bo brama otwarta a one na hasło "spacer" biegną do zamkniętej furtki i czekają aż otworzę, wyjdę i pozwolę im wyjść . Albo idzie ktoś z psem a one mijają otwartą bramę i lecą obszczekiwać go przez ogrodzenie 2 metry dalej.