Kochane, wsztstkim bardzo dziękuję za trzymanie kciuków. Operacja się udała, wróciłam z kotem o 21.30 do domu. Cała noc nie przespana bo półprzytomny usiłował się rozebrać z kaftanika i warczał na wszystko, ale to nic, rano już jest lepiej . Teraz 3 dni kroplówek i antybiotyków. Za 10 dni zdjęcie szwów. Mam nadzieję, że nie będzie wznowy.
Ufff ... moja bida (sunia) po operacji leżała na boku i tylko patrzyła na mnie smutno oczkami, było minęło, teraz bryka nówka sztuka będzie dobrze, musi być
____________________
Majówka na Majówce Monia - jedz mniej, bramy raju są wąskie :)
Dziś przymusowy dzień w domu - dzień opieki nad kotem , więc nadrabiam trochę zaległości na forum i zaraz biorę się za odgruzowanie domu.
Biduś ładnie zjadł śniadanie, usiłuje się poruszać po domu ale ten kaftan mu przeszkadza no i z pewnością ciągną go pozszywane mięśnie, bo sporo tkanki trzeba było usunąć.
Dobrze, że się wybudził i je. Trzymajcie się ciepło oboje.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Nasza kotka po sterylizacji nie tolerowałą kaftanika. Wciąż musieliśmy jej poprawiać, bo w dodatku był na nią za duży. Ściągała co chwilę.
Pewnego dnia uciekła mojemu Mężowi i poeciała w tym kaftanie w pole.
Kaftan zawisł na pierwszym krzaczku, a ona w długą po rżysku po szparagach.
.
.
.
za nią zaś mój Mąż w klapkach japonkach!!!
Gonił ją co sił
Sąsiedzi mieli ubaw z widoku.
Kotu - jak to kotu - oczywiście nic się nie stało. Wylizała się.
Tego dnia wieczorem zrobiłam jej bardziej pasowny kaftan z mężowych bokserek
Nie chciała kubraczka, to w gaciach musiała chodzić