Witam Was serdecznie w najkrótszą noc i jednocześnie pierwszą letnią noc

Nie było mnie tutaj prawie trzy tygodnie, bo życie mnie pochłonęło z głową i nogami

Dobrze, że jeszcze trochę czasu na sen zostawiło

Nie jest to łaskawy dla mnie czas pod względem ogrodniczkowania, bo wyskakuję tylko czasami na działkę jedynie na 2-3 godziny wieczorami... Np. wczoraj po zrobieniu swoich 40 km dotarłam na miejsce o 18.30 po to, by przez godzinę pobujać w hamaku z książką, a przez drugą godzinkę pobiegać z konewką

Ale nie żałuję! I cieszę się, że teraz dni długie i takie wieczorne wyprawy są w ogóle możliwe. Nadal uważam się za szczęściarę, że mam ten swój kawałek ogródka, który - siłą rzeczy - żyje swoim życiem i łaskawie pozwala mi korzystać ze swoich darów
Zdjęć przez te 3 tygodnie narobiłam dużo, ale niewiele nadaje się do pokazania - wieczorne i nieostre - na Wasze szczęście

Tak, jak i w Waszych ogrodach, królują obecnie róże. Zapraszam do owianego tajemnicą świata
To najlepsze kwitnienie tej róży odkąd ją mam, dlatego została obfotografowana naokoło

Baron Girod de l'ain. U mnie bardzo chorowita - czarna plamistość. Dotychczas kwitła tylko pojedynczymi kwiatami na końcach pędów. Miałam ją wiosną wyrzucić, albo przynajmniej przesadzić w mniej widoczne miejsce. Nie zdążyłam. Ubiegłoroczne przycinanie wybujałych batów pobudziło wiele pędów bocznych, a łagodna zima pozwoliła im przetrwać i zapełnić się pąkami. Nie wiem, czy ta róża może jeszcze mocniej być obsypana kwiatami, u mnie na pewno ten rok jest jej rekordowym.