Ojej katastrofa z tą brzózką i z Tobą też , oby to się więcej nie wróciło, trzeba w tym wszystkim znaleść odskocznię
Ja mam urlop za tydzień, a w niedzielę chrzciny małej Igunii, potem czytam książki
Trociniarka to niestety katastrofa dla brzozy. Jesienią musiałam wykopać 2 drzewka i spalić a wcześniej jeszcze jedną Youngii. Na to nie ma lekarstwa. W jednej ze szkółek właściciel podpowiedział mi sposób, który stosowali u siebie ale tylko gdy nie było tego dużo - smarowanie a właściwie zalepianie towotem każdej dziurki. Można też strzykawką lać do środka każdej dziurki środki owadobójcze i liczyć, że padną ale…. Jak pieniek jest jeszcze cienki to przy większym nalocie raczej nie ma szans.
Wiosną oblepiałam przy samej ziemi pozostałe brzozy taką taśma lepiącą bo one wędrują z ziemi. No wredostwo to jest
Gwałtowne zjawiska pogodowe zawsze budzą niepokój, szczęśliwie obyło się bez większych szkód.
Jedna z nawałnic zaczęła się od ogromnego wiatru. Przy mnie jedną z trzech brzózek złamało. Huk był okropny, a to przecież taka chudzina. Strach mieć duże drzewa w pobliżu domu.
U ciebie umyło kostkę, a nas przy każdej ulewie zamula od sąsiada. Prowizorka nawet pomogła, trzeba teraz coś ładniejszego wymyślić
Szałwia Caradonna przegięła w tym roku z wysokością, no i poległa. Dałam jej tak poleżeć ze dwa tygodnie, bzyki się najadły i poszła pod nóż Odbija ze zdwojoną mocą
Duże anomalia w tym roku i skoki temperatur. Dziś chyba najgorętszy dzień lata...
Do tej pory grad mieliśmy dwa razy, dowody jak na dłoni
Szczęśliwie za każdym razem rozgrywka pingpongowa trwała tylko króciutką chwilę.
Szkód wielkich nie było, tylko dużo wody wszędzie.
Basiu to najbardziej aktualne fotki turzycy palmowej (muskegońskiej). Nie pamiętam jaka to odmiana.
Kupiłam dwie zabiedzone trawiszcza, po 3 latach mam całkiem spory żywopłocik.
Uwielbiam ją za szybki start - zazwyczaj już w marcu, bezobsługowość - nie licząc szybkiego wiosennego cięcia i odporność na suszę.
Ma piękny limonkowy kolor, nie przypala jej słońce.
Ja też się urlopuję, to dla mnie nowość te nieco sztywne ramy życia, dziwne uczucie
Mam nadzieję, że chrzciny były niezapomniane i udało ci się pięknie utrwalić magiczne chwile...
Brzózka zyskała nowy kształt, obcięłam ją na wysokości złamania, jakieś 50 cm nad ziemią.
Ma jeszcze 4 gałęzie, będzie dobrze
Z wiosną wyląduje w innym miejscu. Sadzenie brzóz na tej rabacie było pomyłką.
Żulek ciągle u nas. Nie ucieka, mniej się boi. Śpi w drewutni.
Wiosną miał dziwne łyse placki na skórze. Co to może być?
Teraz po braku sierści nie ma śladu. Wylegiwał się ostatnio w słońcu, przy kocimiętce
Szkoda, że nie wiedziałam, że brzozy to takie kłopotliwe drzewa.
Na chwilę obecną mam 9 Doorenbosów. Kupowane trójkami, z różnych źródeł, w innym przedziale czasowym.
Najlepiej mają się trzy pierwsze z 2017 roku. Przestudiowałam pnie, szczęśliwie piękne
W pierwszych latach miały problem ze zwijaniem liści przez tzw. zwijacza brzozowca. Próbowałam pryskać mospilanem.
Szybko odpuściłam, lanie chemią nie należy do moich ulubionych zajęć.
Teraz, gdy brzozy są starsze, zwijanie liści jest marginalne.
Kolejna trójka to jesień 2019, sadzone przy altanie.
Troszkę przesuszyłam je po posadzeniu i z wiosną straciły parę ładnych gałęzi.
Na chwilę obecną tylko jedna jest zdrowa, ta najbliżej altany.
Środkowa ma kilka dziurek przy samej podstawie. Od strony ścieżki wygląda dobrze, problem jest od strony południowej.
Pod stara kora nic nie było widać, dopiero po wyczyszczeniu zobaczyłam co się dzieje...
Z dziurek sączy się płyn.
Trzecia z tych brzózek ma szkodnika nieco wyżej, na jakichś 40 cm od dołu.
Ostatnia partia brzózek rośnie na nowej rabacie od lata zeszłego roku.
Środkowa, jak widać po złamaniu w miejscu działania trocinarki, zyskała nowy kształt
Myślałam, że dwie dwie pozostałe są ok. Niestety po zerwaniu starej kory są korytarze gdzieś na 150 cm wysokości.
Będę próbować wstrzykiwać w dziurki mospilan, potem zalepię towotem i zobaczę jak się sytuacja rozwinie...
Po chwilowym szoku szczerze mówiąc mam luz w tym temacie. Szkoda tylko kasy i pracy związanej z sadzeniem. Co będzie czas pokaże...
Pomysł z plastrowaniem wykorzystam na wiosnę, o ile będzie co plastrować
Iwonka, czytam o brzózkach, bardzo współczuję Znam ten ból, kupisz, posadzisz nie nie rośnie, człowiek się wkurza ale nic nie można zrobić.
U mnie uschły dwie brzozy Jedna też ma jakąś ranę ale chyba po wycinaniu gałęzi, muszę się przyjrzeć.
Pozdrawiam
____________________
Asia Ogród w dolinie
Wysoczyzna Elbląska